Starostwo nowotarskie kilka miesięcy temu szumnie ogłosiło, że nowy dworzec autobusowy stanie się centrum komunikacyjnym dla stolicy Podhala. To się jednak nie udało.
W niedzielne popołudnie próbowałem wydostać się z dworca w kierunku miejscowości, w której mieszkam. Pomimo wiszącego rozkładu jazdy nie było żadnego kursu, z którego mógłbym skorzystać i dojechać do celu. Na wszelki wypadek sprawdziłem dawny przystanek w centrum miasta (władze powiatu zapowiadały jego likwidację) z nadzieją, że może stamtąd odjadę do domu.
Okazało się, że bardzo dobrze zrobiłem. Bus przyjechał po kilku minutach. Zapytałem kierowcę, dlaczego nie odjeżdża z dworca, bo wszyscy przewoźnicy mieli stamtąd odjeżdżać i miał być to jedyny główny przystanek w centrum miasta. Odpowiedział krótko i dobitnie: „Nikt nam w wolnym kraju nie będzie narzucał, skąd mamy jeździć i jeszcze po takich cenach”.
Uważam, że osoby odpowiedzialne za komunikację w starostwie nowotarskim powinny zająć się tą sprawą, i to jak najszybciej. Bałagan komunikacyjny – mimo otrąbionego sukcesu – nadal panuje w stolicy Podhala! Nie wróży to dobrze tej podhalańskiej metropolii – zdezorientowani i zniesmaczeni turyści, którzy raz się sparzą, wracać raczej nie będą chcieli.