Od piątku do niedzieli w krakowskiej Akademii Ignatianum trwało spotkanie Polonii mieszkającej w Ukrainie, Rumunii, Mołdawii, na Litwy i Białorusi.
Jej uczestnicy - w sumie 80 osób zaangażowanych w organizowanie imprez promujących polską kulturę - do Krakowa przyjechało na zaproszenie Stowarzyszenie "Odra - Niemen", organizującego m.in. od kilku lat akcję "Rodacy - Bohaterom".
Polega ona na zbiórce świątecznych paczek dla kombatantów AK mieszkających na Wschodzie Europie, których najważniejszą częścią są kartki z życzeniami.
Podczas trzydniowej konferencji "Trzeci sektor w Europie Wschodniej" osoby tworzące organizacje polonijne zastanawiają się m.in., w jaki sposób przekazywać polską kulturę kolejnym pokoleniom i dlaczego wsparcie płynące z Polski jest bardzo ważne.
- Naszym największym problemem jest to, iż od 2005 r. działamy nielegalnie, w podziemiu, bo władze Białorusi nie akceptują zarządu związku wybranego w demokratycznych wyborach. Prezesem została wtedy Andżelika Borys - mówi Andrzej Pisalnik, dziennikarz i rzecznik Związku Polaków w Białorusi, czyli największej organizacji społecznej w tym kraju. Do związku należy ok. 20 tys. osób mających polskie korzenie.
- Władze uznały, że jesteśmy ogniwem, który może wywołać zamieszki czy zamach stanu. Postanowiły więc kontrolować naszą działalność. Demokratyczne wybory zostały unieważnione, zorganizowano drugi zjazd delegatów, podczas którego władze wybrały swój zarząd. W efekcie istnieją dwie organizacje o tej samej nazwie, jedna właściwa i druga rządowa - "pro postradziecka” - opowiada.
Jak dodaje, związek demokratyczny uznaje na szczęście rząd Polski oraz organizacje społeczne, m.in. "Odra - Niemen".
- Nie jesteśmy przybyszami. Na Białorusi się urodziliśmy i tam zastał nas podział polityczny. Staramy się dbać o polskość, naszą kulturę, sztukę, literaturę. Opiekujemy się też kombatantami AK, których władze Białorusi nie uznają, i którzy bez wsparcia nie mieliby środków do życia. Jedną z najważniejszych osób związanych z akcją "Rodacy - Bohaterom" jest 84-letnia kpt. Weronika Sebastianowicz. Zna wszystkich kombatantów i najlepiej wie, komu potrzebna jest pomoc. I jej działalności władze Białorusi nie akceptują - zaznacza A. Pisalnik.
- Również Ukraina marzy o Polsce i Europie. Mieszka tu mnóstwo osób z polskimi korzeniami, które robią wszystko, by uczyć się języka polskiego, poznawać historię. Mamy kluby dla seniorów, młodzieży, filozofów. Prosimy też starsze osoby, by spisywały swoje opowieści, by przekazywać ich dzieje kolejnym pokoleniom - mówi Halina Pomazan mieszkająca w Krzywym Rogu na wschodzie Ukrainy.
Rajmund Klonowski mieszka na Litwie i działa w jednej z działających tam organizacji społecznych - Wileńskiej Młodzieży Patriotycznej.
- Oprócz promowania polskiej kultury i sztuki (filmu, poezji, literatury) staramy się też działać tak, by w szkołach odkłamywać historię, by mówić nowym pokoleniom o żołnierzach wyklętych, Wołyniu, Katyniu - opowiada. Jego zdaniem, że młodzież chce dowiadywać się o przodkach po to, by w Wilnie zachować polskość. By Polska była tam filarem.
- Nasza organizacja koordynuje też przekazywanie paczek świątecznych z Polski. One są dla kombatantów nie tylko pomocą żywnościową, ale przede wszystkim strawą duchową. Pokazują, że ktoś o tych osobach pamięta, że kombatanci są Polsce potrzebni, choć są już schorowani i w większości przykuci do łóżek - zauważa.
Tegoroczna akcja "Rodacy - Bohaterom" organizowana przez Stowarzyszenie "Odra - Niemen" (w Krakowie we współpracy z Akademią Ignatianum) rozpocznie się w listopadzie. Napiszemy o niej już wkrótce.