- Jak głosić, żeby ludzie poczuli, że dotykają Jezusa? Opowiem wam pewną historię. To było w drodze na Jasną Górę - mówił bp Grzegorz Ryś podczas spotkania w Auli Wielkiej Akademii "Ignatianum" w Krakowie.
Tam właśnie o kondycji współczesnego Kościoła dyskutowali bp Ryś, o. Paweł Kozacki OP i o. Wojciech Ziółek SJ. Dyskusja pod hasłem: "Czy do wiary potrzebny jest Kościół?" odbyła się przy okazji promocji książki bp. Rysia "Wiara z lewej, prawej i Bożej strony", która ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.
Na początku debaty wszyscy zastanawiali się, gdzie leży różnica między tłumem a wspólnotą. - Dowodem na to, że Kościół jest wspólnotą, jest ta książka - zaznaczył bp Ryś, odwołując się do swojej nowej publikacji. - Ona nawiązuje do pewnej niewielkiej, 40-osobowej wspólnoty, która trwa od ćwierć wieku, więc jest sprawdzona - mówił.
Wyjaśnił, że przez "sprawdzenie" rozumie fakt, że mimo różnych ludzkich słabości, sprzeczek czy kłótni, członkowie tej wspólnoty nie tylko doskonale się znają, ale regularnie się spotykają, zapraszają na chrzty swoich dzieci czy nawet poszczą w swoich intencjach, kiedy to potrzebne.
Bp Ryś zapytany, jak mówić o Kościele, żeby ludzie poczuli, że "dotykają Jezusa", opowiedział historię z tegorocznej pielgrzymki krakowskiej na Jasną Górę. Przypomniał Eucharystię w Bramie Krakowskiej, niedaleko Ojcowa. - Kiedy nadszedł czas Komunii, powiedziałem: "Proszę sobie usiąść". Nawet księża byli zdziwieni - wspominał. Wtedy na ołtarzu został tylko Pan Jezus, a bp Ryś zachęcił wszystkich do minuty ciszy i szczerej modlitwy. - On tu jest gotowy do przyjścia do nas. Pytanie, czy my jesteśmy gotowi, żeby Go przyjąć - mówił wtedy do pielgrzymów. Zaproponował też, żeby ci, którzy nie mogą z różnych powodów przyjąć Komunii, podeszli tak jak małe dzieci po błogosławieństwo, trzymając palec na ustach, i przyjęli duchową Komunię. - To musiało być dla nich trudne, ale wyszli - wspominał. Nie wszyscy.
- Potem o. Ziółek powiedział na którymś z kazań: "Jezus przyszedł opatrzyć te rany, które nie pozwoliły wam wyjść". To było dla mnie najpiękniejsze post scriptum całej tej historii - wspominał biskup.
Dyskutujący mówili także o twarzy Kościoła w mediach. - Media są dobre do preewangelizacji, ale nie nadają się do ewangelizacji, bo do niej potrzeba spotkania - przekonywał bp Ryś. Mówiąc o powszechności i popularności internetu, zauważył, że dla następnego pokolenia nie będzie on tylko kanałem, ale kontynentem, na którym się żyje. - Wyzwaniem dla Kościoła jest zatem przełożenie Ewangelii na tę kulturę, w której będzie się żyło. Obawiam się, że nie obejdzie się bez strat - mówił.
- Powinniśmy o Kościele mówić jak najpiękniej i jak najciekawiej, ale istnieje ryzyko, że nam szajba odbije - zauważył z kolei o. Ziółek. - Nie możemy iść w stronę "gwiazdorzenia". Sami wiecie, jak to może odpychać - przestrzegał jezuita.
Odpowiadając na finalne pytanie: "Czy do wiary potrzebny jest Kościół", o. Ziółek powiedział krótko: - Nie. Nie jest potrzebny. Jest niezbędny.
- Trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś w 2014 roku bez Kościoła poznał Chrystusa - mówił z kolei o. Kozacki. - Może się znaleźć jakiś idący do Damaszku współczesny Szaweł, któremu objawia się Jezus. Zobaczmy jednak, że Chrystus zawsze odsyła do ludzi, do Kościoła - przekonywał.
Dobitnie podsumował cała dyskusję bp Ryś. - Kościół jest potrzebny, bo tak chciał Jezus. Ja z tym nie dyskutuję - powiedział.