O puzzlach, które do siebie pasują i uwielbieniu, które może być przewrotem w życiu, z Marcinem Jakimowiczem, autorem książki "Niech żyje słabość", rozmawia Monika Łącka.
W książce „Niech żyje słabość” przyznajesz, że choć robisz rozmowy z ludźmi, którzy o cudach mogą opowiadać godzinami, to na własnej skórze jakoś wcale tego nie przerabiasz. Uzdrowienia, spoczynki w Duchu – abstrakcja z innej bajki, bo „oporny jesteś”. Nie boisz się, że to taki duchowy „coming out”? Czy może raczej jest to rodzaj świadectwa: jestem taki jak i mnóstwo Czytelników GN, ja też widzę ciemność…?
To nie tak. Doświadczam cudów w moim życiu. Gdybym tak nie twierdził, byłbym zwykłym łgarzem. A jednak nieustannie przekonuję się, co czują aktorzy utożsamiani z rolami, jakie zagrali. Piszę o spoczynkach w Duchu, uzdrowieniach, charyzmatach i część Czytelników sądzi, że dzielę się własnymi przeżyciami i doświadczeniami, a ja tylko odrabiam „zadanie domowe”. Bóg na szczęście przełamuje mój opór i otwiera mnie na rzeczywistość „nie z tej ziemi”, na dary i charyzmaty. Pod jednym warunkiem: że wychodzę, by nimi służyć i nie bawię się w kolekcjonera.
Bóg przychodzi w słabości, kryzysie. Dotyka w najmniej oczekiwanym momencie. Wiesz coś o tym. Mając różne duchowe doświadczenia na koncie łatwiej powiedzieć drugiemu człowiekowi, który właśnie dotyka dna i myśli, że nikt, nawet Bóg już o nim nie pamięta, co najwyżej Zły się uwziął: „Słuchaj, to nie tak, Bóg cię kocha i może ci pomóc”?
Wiem jedno: o zmartwychwstaniu może wiarygodnie opowiedzieć tylko ten, kto ma doświadczenie jakiegokolwiek zranienia śmiercią. W innym wypadku będą to pobożne, łzawe, cukierkowe opowieści, a nie świadectwo. O. Wojciech Ziółek, jezuita powiedział mi kiedyś: „Ja nie wierzę w nawrócenia pod wpływem rozmyślań. Nawrócenia są zawsze na siłę. Jeżeli człowiek ma nóż na gardle, to nie pokręci głową, bo wiadomo, jak to się skończy” (śmiech).
Coś w tym jest. Mój bliźni to ten, kto jest mi bliski, podobny do mnie przez… blizny! Dlatego często odważam się w swych tekstach opowiedzieć o swoim doświadczeniu, zawirowaniach, słabościach. Jeśli wybiera jedynie „słabych, głupich i niemocnych” (1 Kor 1, 27), gram w tej właśnie lidze.