Była barania skóra, oscypki i inne produkty regionalne. 26 października, w sanktuarium Matki Bożej w Ludźmierzu, podczas jesiennego Święta Bacowskiego, górale podziękowali za tegoroczny wypas.
Wszystkich baców i juhasów przywitał ks. Kazimierz Klimczak, proboszcz parafii w Ludźmierzu. - Chcemy dziękować Bogu, za to, że są tacy, którzy podtrzymują tę tradycję ojców - mówi duchowny.
Z kolei ks. Tadeusz Skupień, wikary z parafii św. Katarzyny w Nowym Targu, w kazaniu nawiązał do odczytanej Ewangelii. - Człowiek się Panu Bogu traci, a Pan Bóg go szuka. Przychodzimy tutaj, bo chcemy, żeby Pan Bóg ciągle nas znajdywał. Dobrze, że mamy naszą Mateczkę, to nam lżej na duszy. I dobrze, że mamy Kościół. Czy często wołamy, jak ta owca stracona: Panie Boże wyciągnij mnie z tego dołka? - pytał kaznodzieja.
W czasie procesji z darami do ołtarza bacowie przynieśli regionalne produkty, a jeden z juhasów założył na swój strój góralski baranią skórę, która została wcześniej zdjęta z tegorocznej owcy.
Z bacami i juhasami spotkali się też obecni na uroczystości Andrzej Gąsienica-Makowski, starosta tatrzański oraz Andrzej Skupień, prezes Związku Podhalan i wicestarosta powiatu tatrzańskiego.
Jak przypomina ks. Kazimierz Klimczak, bacowie od dawna wędrowali do Ludźmierza po wodę święconą, którą święcili swe kierdle (czyli stada owiec) na znak, że owce i bydło są darem Bożym i trzeba nie tylko zajmować się nimi, ale także powierzać je Bogu w modlitwie. Święto Bacowskie odbywa się zwykle w dzień wspomnienia św. Michała lub najbliższą niedzielę. Św. Wojciech jest patronem redyku (wypędu owiec na pastwiska górskie) wiosennego, a św. Michał Archanioł - jesiennego, kiedy owce wracają z hal.