Przez swoje życie, śmierć i zmartwychwstanie Chrystus otworzył nam drogę prowadzącą do pełni życia - mówił na Wawelu kard. Stanisław Dziwisz podczas uroczystej liturgii we wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych.
Co roku, tego dnia, na Wawelu odbywa się też procesja do grobów królewskich, której przewodniczy metropolita krakowski. Uczestniczą w niej również wszyscy biskupi Krakowa.
- Liturgiczne wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych kieruje dziś naszą uwagę oraz modlitwę na los tych, którzy przekroczyli już próg śmierci i - jak głęboko wierzymy - wkroczyli w obszar nowego życia, w przestrzeń nieśmiertelności. Ich los będzie również naszym losem, dlatego modlitwa za naszych zmarłych splata się dziś z refleksją nad naszym życiem i powołaniem do wieczności - mówił kard. Dziwisz dodając, że zagłębić się w niewidzialną rzeczywistość pomaga nam uczestnictwo w Mszy św. Wtedy bowiem pośród nas staje żywy Chrystus, który towarzyszy nam w drodze oraz karmi swoim słowem, Ciałem i Krwią, byśmy w tej drodze nigdy nie ustali.
- Pytanie o to, co nas czeka po przekroczeniu progu śmierci, jest pytaniem zasadniczym. Stajemy przed tajemnicą, której nie rozszyfrujemy o własnych siłach. Doświadczamy kruchości naszego istnienia, ale zarodek nieśmiertelności, jaki nosimy w naszym sercu, nie pozwala nam pogodzić się z myślą, że wraz z oddaniem ostatniego tchnienia wszystko w naszym życiu skończy się raz na zawsze, a my rozpłyniemy się w nicości - zauważył metropolita.
Jak przekonywał, horyzont ludzkiej nadziei wykracza poza próg śmierci, bo Bóg stworzył nas do nieśmiertelności. Przypominają o tym m.in. słowa ze starotestamentalnej Księgi Mądrości: "Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju".
- Uczniowie Jezusa wierzą, że to On dał ostateczną odpowiedź na najważniejsze pytania związane z życiem i umieraniem człowieka. Po to bowiem przyszedł na ziemię i stał się człowiekiem. Jezus przeszedł od początku do końca całą drogę i nie zatrzymał się na progu śmierci. Przyjął ją na siebie, aby pokonać ją mocą swego zmartwychwstania i otworzyć wszystkim bramy do swego królestwa miłości i życia. Odtąd ostatnie słowo nie należy do śmierci, ale do życia - podkreślał hierarcha przywołując słowa Chrystusa: "W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce".
Ciekawostką jest, że kardynał podczas procesji zawsze ma na sobie szaty liturgiczne fundacji infułata Jana Scipio del Campo. Jest to ornat z czarnego adamaszku, na którym nałożono haftowane złotem i srebrem gwiazdy. Ornat ufundowany został ok. 1885 roku. W skład kompletu liturgicznego wchodzi jeszcze kapa i dwie dalmatyki.