Tradycja Orszaków Trzech Króli zatacza coraz szersze kręgi i staje się popularna także w mniejszych miejscowościach - m.in. w Kłaju.
Prowadzony przez trzech monarchów - Kacpra, Melchiora i Baltazara - barwny pochód przeszedł 6 stycznia ulicami tej miejscowości już po raz drugi.
- Byłam już w tamtym roku, spodobało mi się, więc przyszłam znowu - przyznaje pani Henryka, która na orszak przyprowadziła dwóch swoich wnuków. Arek i Kuba dorzucają, że "fajnie jest chodzić w koronie", a i kolędy śpiewa się przyjemniej.
- Zgodnie z wspólnym dla wszystkich Orszaków w całej Polsce scenariuszem, korowód uformowały poczty każdego z królów, odróżniające się kolorem koron i innych atrybutów. Wspólnie do betlejemskiej stajenki zmierzali dworzanie ubrani w stroje zielone, niebieskie i czerwone.
- To bardzo dobry pomysł, że ta tradycja rozwija się też w małych miasteczkach, czy nawet wsiach - mówi Michał Wójcik, jeden z chorążych "króla zielonego", który na Orszak Trzech Króli w Kłaju przyszedł z synem i siostrzenicą.
Z kolei Robert Kowalski, od początku zaangażowany w organizację jednego z największych, krakowskiego orszaku, dodaje, że wielkość miejscowości nie ma znaczenia.
- Jeśli chodzi o ideę, o zaproszenie wierzących i niewierzących, o radosne podróżowanie do Chrystusa i moment kulminacyjny, którym jest wyznanie Boga w tym małym dzieciątku, to są to elementy wspólne dla wszystkich orszaków w całej Polsce - przekonuje.