O nowej hali Tauron Kraków Arena można mówić w samych superlatywach: piękna, nowoczesna, największa w Polsce. Ostatnio ten pozytywny obraz zakłócają zaskakujące informacje o usterkach i konieczności wykonania dodatkowych prac budowlanych.
Są dwa powody, dla których w ostatnich dniach wiele się mówi o hali Tauron Kraków Arena w Krakowie-Czyżynach. Ten pierwszy, pozytywny, jest związany z koncertem Ennio Morricone. Drugi, niestety negatywny, wynika z publikacji prasowych, w których pojawiły się wątpliwości dotyczące sprawności systemu ochrony przed pożarem.
Taki obiekt był potrzebny nie tylko Krakowowi, ale także całej Polsce. Nowoczesna hala, mogąca pomieścić na widowni ponad 15 tys. widzów, może gościć imprezy sportowe najwyższej rangi, a także artystów, których nazwiska są znane na całym świecie. Do takich należy Ennio Morricone, uznawany za jednego z największych kompozytorów muzyki filmowej. Wystarczy wspomnieć, że jest jedynym kompozytorem, który za swój wspaniały i ogromny wkład w rozwój muzyki filmowej otrzymał Oskara. Włoski artysta wystąpi 14 lutego w Krakowie w ramach trasy koncertowej "50 lat muzyki". Stolica Małopolski znalazła się w dobrym towarzystwie, gdyż Morricone wielkie dzieła swojej półwiecznej pracy twórczej oprócz Krakowa postanowił zaprezentować także widowni w Paryżu, Pradze, Berlinie, Monachium, Kolonii, Oberhausen, Hamburgu, Frankfurcie, Stuttgarcie, Londynie. To koncerty wyjątkowe, ponieważ Maestro osobiście dyryguje 85-osobową orkiestrą i 75-głosowym chórem.
Takie wydarzenia artystyczne są znakomitą promocją naszego miasta. Podobnie jak zawody sportowe najwyższej rangi. Ostatnio od znajomych z Warszawy usłyszałem, że takiej hali wszyscy w Polsce mogą Krakowowi pozazdrościć. Byli oni na meczach podczas mistrzostw świata w siatkówce i wyjechali do stolicy z przekonaniem, że to właśnie w Krakowie powinny rozgrywać swe najważniejsze mecze reprezentacje Polski w siatkówce i piłce ręcznej. W pełni podzielam tę opinię i jako kibic sportowy cieszę się, że to właśnie Tauron Kraków Arena stanie się najważniejszym obiektem XII Mistrzostw Europy w Piłce Ręcznej Mężczyzn, które odbędą się od 15 do 31 stycznia 2016 roku w Polsce.
W tej beczce miodu pojawiły się jednak "niepożądane smaki". Są to informacje o tym, że krakowska hala, funkcjonująca od maja ubiegłego roku, ma system przeciwpożarowy, w którym ciągle trzeba coś poprawiać i udoskonalać. A przecież sprawa dotyczy czegoś tak zasadniczego jak bezpieczeństwo widzów.
Strażacy dopuścili obiekt do użytkowania, ale z pewnymi zastrzeżeniami i zaleceniami, dotyczącymi oddymiania dróg ewakuacyjnych. Eksperci z Instytutu Techniki Budowlanej w sierpniu ub. roku potwierdzili prawidłowe działanie oddymiania tzw. pionowych dróg ewakuacyjnych. Pozostały jednak wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa w korytarzu ewakuacyjnym na najwyższym poziomie widowni (poziom C). W przypadku pożaru byłaby to jedyna droga ucieczki dla 6 tys. ludzi, a tam w razie pożaru mógłby gromadzić się trujący dym!
Nie wiadomo z jakich powodów dopiero niedawno wykonano próby oddymiania, które posłużyły ekspertom z ITB do sporządzenia raportu. Stwierdzają w nim, że urządzenia zapobiegające rozprzestrzenianiu się dymu w korytarzach ewakuacyjnych działają skutecznie. To może brzmi uspokajająco, i dobrze, że takie informacje docierają do opinii publicznej.
Pozostają jednak wątpliwości, czy nie dało się tych ekspertyz wykonać wcześniej? Przecież od sierpnia odbywało się w hali wiele imprez z udziałem kilkunastotysięcznej widowni, i jeśli były jakiekolwiek wątpliwości, to należało je rozwiać jak najszybciej. To dziwna opieszałość. Sprawa sprawności systemu przeciwpożarowego na tym się jednak nie kończy. Za niedługo znów trzeba będzie przeprowadzić kolejne ekspertyzy. Okazuje się, że system będzie trzeba dostosować do nowej sytuacji, jaka zaistnieje po zakończeniu prac związanych ze zwiększeniem pojemności widowni na płycie głównej w czasie koncertów. W tej chwili może tam przebywać 3,5 osób, zaś po zakończeniu prac na płytę główną podczas koncertów będzie wpuszczonych aż 9,3 tys. widzów. Dzięki temu hala będzie jeszcze bardziej atrakcyjnym miejscem dla organizatorów koncertów, którym zależy, aby jak najwięcej widzów było zgromadzonych bezpośrednio przed sceną.
Problem w tym, że mało się mówi także o tym, że dodatkowe prace budowlane to również dodatkowe miliony, które trzeba doliczyć do owych 360 mln złotych, które kosztował obiekt. Znów pojawiają się pytania, dlaczego nikt wcześniej nie wpadł na ten pomysł. Tym bardziej, że w trakcie budowy wielokrotnie wprowadzano poprawki do projektu.
Należy mieć nadzieję, że to, co negatywnego dociera do opinii publicznej na temat Tauron Kraków Arena, jest jak czarna chmura, przesłaniająca słońce. Czyli jest szansa, że kiedyś zniknie. Potrzeba tylko wiatru o odpowiedniej mocy.