Kobieta przysypana wczoraj przez lawinę walczy o życie w krakowskim szpitalu. W Tatrach ratownicy przerwali poszukiwania dwóch zaginionych osób.
Wczoraj popołudniu w rejonie Wielkiej Świstówki, nad Doliną Miętusią w Tatrach, lawina przysypała cztery osoby - uczestników kursu jaskiniowego. W związku z silnym wiatrem ratownicy do poszkodowanych musieli dotrzeć pieszo, użycie śmigłowca nie było możliwe.
Pomimo długiej reanimacji jedna z osób zmarła, jedna wciąż walczy o życie w Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, w krakowskim szpitalu św. Jana Pawła II. Dwie pozostałe osoby odniosły jedynie lekkie obrażenia.
- W tej chwili udało nam się ogrzać ciało pacjentki do temperatury ok. 33-34 stopni Celsjusza. W chwili przywiezienia do Krakowa temperatura jej ciała wynosiła ok. 16,8 stopnia. Kobieta utrzymywana jest w stanie hipotermii terapeutycznej - informuje dr Sylweriusz Kosiński, współtwórca Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej.
Hipotermia terapeutyczna zabezpiecza mózg wychłodzonej osoby przed nagłym ogrzaniem, co mogłoby być niebezpieczne dla organizmu.
Jak dodaje dr Kosiński, rokowania na razie są niepewne, decydujące dla stanu pacjentki będą najbliższe doby. Nadzieję daje jednak fakt, iż podobny przypadek wydarzył się 5 lat temu we francuskim Grenoble. Wtedy wychłodzona i reanimowana przez pięć godzin kobieta przeżyła.
- I i II faza transportu powiodły się, podobnie ogrzanie pacjentki, jednak trzeba pamiętać, że kobieta była transportowana i reanimowana non stop przez 5 godzin - mówi dr Kosiński. - Ratownicy TOPR i medyczni wykonali gigantyczną pracę. Znów zadziałał łańcuszek ludzi dobrej woli i sprawdził się świetny sprzęt, którym dysponuje nowotarski szpital. Posiada on kilka urządzeń do wspomagania reanimacji, dzięki czemu jedno mogli nam wypożyczyć, by ani na chwilę nie przerywać masażu serca - opowiada lekarz.
Jak przypomina TOPR, w Tatrach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego, co oznacza, że wyzwolenie lawiny jest możliwe zwłaszcza przy dużym obciążeniu dodatkowym, przede wszystkim na stromych stokach.
Poruszanie się wymaga umiejętności oceny lokalnego zagrożenia lawinowego i odpowiedniego wyboru trasy. Niestety, zarówno turyści piesi, jak i narciarze, często lekceważą zagrożenie i przeceniają swoje umiejętności. Co gorsza, w góry wychodzą bez odpowiedniego sprzętu.