W Osieczanach, rodzinnej miejscowości Sylwii Jaśkowiec, wszyscy wiedzą, że to dobra, sumienna i rozmodlona dziewczyna.
- Proboszczem jestem tu dopiero 1,5 roku, ale już przez ten czas Sylwia dała się poznać jako superdziewczyna, która udowadnia, że da się połączyć dwie rzeczy. Są to starty w zawodach i udział w Mszy św. - czasem w sobotę wieczorem, gdy w niedzielę biega - żeby zawsze być w kontakcie z Panem Bogiem - mówi ks. Bogusław Seweryn, proboszcz parafii św. Wojciecha w Osieczanach niedaleko Myślenic.
Jak dodaje, Sylwia w domu rodzinnym jest rzadko, zazwyczaj tylko 2-3 miesiące w roku (w wakacje i po zakończeniu sezonu biegowego), ale gdy tylko może, chętnie angażuje się w różne inicjatywy, także parafialne. W ostatnim roku włączyła się np. w organizację dożynek.
- Jeśli tylko jest w Osieczanach, codziennie o 7 rano jest na Mszy św. i często przyjmuje Komunię Świętą. Czasem podczas Mszy czyta też lekcje. Obserwuję to z dużą radością, bo Sylwia swoją postawą daje piękne świadectwo wiary - opowiada ks. Bogusław, pomysłodawca corocznej akcji "Róża dla Jezusa Miłosiernego", która w wigilię Niedzieli Miłosierdzia organizowana jest na krakowskim Rynku Głównym.
- Gdy Sylwia o tej akcji usłyszała w ogłoszeniach parafialnych, od razu powiedziała, że bardzo chętnie weźmie w niej udział. I tak się stało, tańczyła w pierwszym rzędzie. Jeśli tylko w tym roku będzie w domu, gdy znów będziemy organizować "Różę", pewnie też włączy się w akcję - mówi ks. Seweryn.
W niedzielę 22 lutego, po zawodach w Falun, podczas których wraz z Justyną Kowalczyk Sylwia Jaśkowiec wywalczyła brązowy medal - pierwszy medal polskiej drużyny w historii polskich biegów narciarskich - mieszkanka Osieczan świadectwo wiary dała też milionom widzów na całym świecie. W blasku kamer opowiedziała bowiem, że w sobotę wieczorem poszła na Mszę św.
"Powiedziałam: Boże, od Ciebie wszystko zależy. Rób wszystko, byle nie rozczarować drużyny, Justyny, trenera" - mówiła dziennikarzowi TVP Sylwia Jaśkowiec.