Był jednym z najwybitniejszych grafików polskich. Teraz został przypomniany wystawą w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa.
Jego dziwne koty, fantastyczne stwory i machiny, zaskakujące kolaże, przyciągały przez wiele lat i nadal przyciągają oczy.
- Dzieła polskiej literatury współczesnej drugiej połowy XX wieku, takie jak znane wszystkim utwory Stanisława Lema, Sławomira Mrożka, Jerzego Szaniawskiego, Stanisława Leca czy Ludwika Jerzego Kerna, łączy postać Daniela Mroza. Ten żyjący w latach 1917-1993 krakowski rysownik, ilustrował wiele wydań ich utworów - powiedział Michał Niezabitowski, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.
- Swymi grafikami współtworzył niesamowity klimat m. in. „Cyberiady” Stanisława Lema. Przez kilkadziesiąt lat nadawał niepowtarzalny styl graficzny tygodnikowi „Przekrój”. Jego prace wykonywane piórkiem, przypominające dawne sztychy, do dziś budzą podziw - dodał M. Niezabitowski.
Kto raz zobaczył na okładkach i wewnątrz książek, na łamach „Przekroju”, na plakatach, rysunki Daniela Mroza, na pewno nie pomyli ich nigdy z dziełami innych artystów.
- Stworzył swój własny świat wypełniany przez dziwne postacie z pogranicza rzeczywistości i fantazji. Kiedy przedstawiał realistycznie jakieś postacie i przedmiot, to często zestawiał je w bardzo dziwacznych proporcjach, w zaskakującej perspektywie - powiedziała Magdalena Smaga, kurator wystawy „Artyści przypomniani. Daniel Mróz”.
Paradoksalnie, grafiki Mroza mogły być częściej eksponowane na łamach „Przekroju”, i ze względu na swą wartość artystyczną, i z powodu mizerii typograficznej tego tygodnika.
- Ówcześni decydenci przydzielali „Przekrojowi” kiepski papier, na którym w trakcie druku kiepsko wychodziły fotografie, za to świetnie czarna, robiona z benedyktyńską dokładnością kreska Daniela Mroza. Miałem szczęście przez 20 lat obcować z nim na co dzień, obserwować jego prace, których rezultat zachwycał współredaktorów tygodnika i miliony jego czytelników - mówił Mieczysław Czuma, krakowski publicysta, w latach 1973-2000 redaktor naczelny tygodnika „Przekrój”.
Na wystawie w piwnicach Kamienicy Hipolitów, oddziału MHMK, pokazano nie tylko oryginalne rysunki Mroza ilustrujące książki i „Przekrój”. Są tu również projekty kostiumów i scenografii, zaprojektowane przez niego plakaty, wreszcie jego portrety fotograficzne i przedmioty których używał na co dzień. Na zdjęciach widać artystę zarówno z czasów młodości, gdy miał gładko wygoloną twarz, jak i z okresu dojrzałości, gdy przechadzał się po Krakowie z długą, siwą, patriarchalną brodą.
- Pomysł pokazania ojca i jako artysty, i jako człowieka, bardzo mi się spodobał. Od dzieciństwa obserwowałam jak tworzył. Na pewno wpłynęło to na wybór mojej drogi życiowej. Początkowo chciałam zostać biologiem, lecz ostatecznie również wybrałam grafikę - powiedziała Łucja Mróz-Raynoch, córka artysty, która wypożyczyła na wystawę kilkaset rysunków, plakatów i przedmiotów osobistych Daniela Mroza.
Daniel Mróz był wielkim miłośnikiem kotów. Przedstawiał je często na swoich rysunkach. Nic więc dziwnego, że na wystawę zawitał biało-czarny kot „Hipolit”, etatowy łowca myszy w muzealnej Kamienicy Hipolitów.
Wystawę można oglądać w Kamienicy Hipolitów (pl. Mariacki 3) od 26 lutego do 17 maja.