Mamy tu do czynienia z dwiema sytuacjami. Jedna to ta, w której każdy czegoś chce.
Wtedy jedność jest możliwa jedynie wtedy, gdy wszyscy są zaspokojeni. Wystarczy jednak, że jedna osoba nie dostała tego, czego chciała, a zaczną się problemy. Według mnie, nie można zbudować jedności w gronie osób, które nastawione są na to, aby było im dobrze. Można wtedy zbudować jedynie koalicję, czyli chwilowy układ korzyści.
W drugiej sytuacji na pierwszym planie jest wyzwanie i chęć przekraczania siebie. Ludzie doświadczają wtedy dyskomfortu, ale to nie jest dla nich najważniejsze. Ludzie wyzwań budują porozumienie. W takiej grupie nie mówi się, czy komuś jest źle, ale o tym, jak bardzo udało się zbliżyć do celu. Jeśli Jezus mówi: „Kto chce zachować swoje życie, straci je”, niejako definiuje jedność. Chrześcijanie budują ją wokoło utraty życia i w poszukiwaniu nowego życia. Takiej jedności nic nie może rozbić.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się