Ukraińska Fundacja św. Włodzimierza wyprowadza się spod Wawelu. Kończy się jej umowa najmu kamienicy przy ul. Kanoniczej 15.
Fundacja św. Włodzimierza Chrzciciela Rusi Kijowskiej działała przy ul. Kanoniczej od 25 lat. Wyremontowała gruntownie pochodzący z XIV w. zabytkowy budynek kapitulny, który objęła w stanie ruiny. Prowadziła tu działalność kulturalną. Przy Kanoniczej znajdowały się m.in. zasobna biblioteka ukrainistyczna, księgarnia „Nestor”, galeria sztuki, wydawnictwo, pracownia konserwacji sztuki cerkiewnej. Jest tutaj również greckokatolicka kaplica pw. śś. Borysa i Gleba z ikonami autorstwa Jerzego Nowosielskiego. W 1997 r. fundację odwiedził papież Jan Paweł II.
Teraz fundacja jest „na walizkach”. Wszystkie pomieszczenia są zamknięte na głucho. Na korytarzu czekają paczki gotowe do przenosin. Fundacja musi się wyprowadzić do 24 marca.
Ks. Bronisław Fidelus, wikariusz generalny archidiecezji krakowskiej, potwierdza, że umowa między Kapitułą Metropolitalną na Wawelu (która jest właścicielem budynku) a fundacją dobiega końca i nie ma planów jej przedłużenia. - Budynek jest nam potrzebny do innych celów - mówi.
W najbliższym czasie miałyby tam powstać biura Światowych Dni Młodzieży. Jak dodaje ks. Fidelus, diecezji nie stać na użyczanie tak dużego budynku (ok. 1000 mkw.) za darmo przez kolejne lata. Zapewnia jednak, że Fundacji św. Włodzimierza nie dzieje się krzywda. Jego zdaniem, powinna się ona przenieść do budynku przy ul. Wiślnej 11, który należy do greckokatolickiej parafii Podwyższenia Krzyża Pańskiego w Krakowie.
A co z kaplicą, utworzoną w budynku przy ul. Kanoniczej? - Przy Wiślnej są cerkiew, parafia i ksiądz. I to tam powinien się rozwijać kult - przekonuje ks. Fidelus.
Ikony J. Nowosielskiego z ul. Kanoniczej mogłyby trafić np. do tworzonego przez parafię prawosławną w Krakowie muzeum Nowosielskiego.
- Zaproponowaliśmy także fundacji pomoc w znalezieniu odpowiedniego lokalu - przekonuje ks. Fidelus. Dodaje jednak, że fundacja nie podjęła rozmów i współpracy z Kurią Metropolitalną. - Cały czas chodzi im o darmowe użyczenie, a nie wynajem - mówi.
Tymczasem, jak podkreśla, Fundacja św. Włodzimierza na części pomieszczeń przy ul. Kanoniczej zarabiała, podnajmując je (mieściły się tam m.in. restauracja oraz biuro podróży). Ks. Fidelus dodaje także, że całej sprawy nie należy mieszać z polityką. - Nikt nie powinien wykorzystywać tragicznej sytuacji na Ukrainie do własnych celów - podkreśla.
Budynek przy ul. Kanoniczej 15, w którym mieściła się Fundacja św. Włodzimierza Bogdan Gancarz /Foto Gość Prof. Włodzimierz Mokry, prezes fundacji, szef Katedry Ukrainoznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie chce na razie komentować sprawy. - Ona jest jeszcze w toku. Wypowiemy się, gdy zapadną już jakieś decyzje - mówi.
Z wiarogodnych źródeł wiemy, że fundacja bada w 4 miejscach Krakowa możliwość przenosin w razie, gdyby nie powiódł się plan pozostania przy Kanoniczej.
Największy problem jest z kaplicą śś. Borysa i Gleba. Kaplicy, poświęconej w 1995 r. przez abp. Jana Martyniaka, metropolitę przemysko-warszawskiego Kościoła bizantyjsko-ukraińskiego, i kard. Franciszka Macharskiego, nie można bowiem zlikwidować „od ręki”. Ponieważ jest świątynią, należałoby ją wpierw „desakralizować”.
- Tego obrzędu musiałby dokonać ordynariusz miejsca, czyli w naszym przypadku abp Martyniak. On jednak na razie nie otrzymał żadnej oficjalnej informacji w tej sprawie - tłumaczy ks. Piotr Pawliszcze, proboszcz greckokatolickiej parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego.