Przed krakowskim sądem zeznawał uczestnik wykładów Brunona Kwietnia, oskarżonego o przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm.
To już kolejny słuchacz cyklu wykładów o chemii materiałów wybuchowych przesłuchany w Krakowie. Zeznał on m.in., że podczas wykładów B. Kwiecień opowiadał o materiałach takich, jak: trotyl, pentryt, azydek ołowiu, pył aluminiowy czy ładunki paliwowo-powietrzne. - To były informacje dość naukowe, wzory chemiczne, reakcje - opowiadał świadek.
Dodał, że w czasie wykładów była także mowa o technice saperskiej i produkcji materiałów wybuchowych z ogólnie dostępnych substancji. Jedynym przykładem, jaki przypomniał sobie świadek, był opis materiału wybuchowego z "moczu, poddanego działaniu jakiejś innej substancji".
W organizowanych nielegalnie przez doktora chemii B. Kwietnia (wtedy był on pracownikiem krakowskiej Akademii Rolniczej) wykładach brało udział początkowo kilkanaście osób. Z każdym spotkaniem było ich jednak mniej.
Jak mówił przesłuchiwany 12 marca świadek, słuchaczy odstraszały polityczne dygresje prowadzącego wykłady. Krytykował on m.in. rząd, premiera i prezydenta. - Tak, jak ludzie czasem krytykują rządzących, że nie dbają o ludzi, rozkradają majątek - opowiadał świadek.
B. Kwiecień polecał także uczestnikom wykładów książki i filmy. - Z chemią nie miały one nic wspólnego - przyznał świadek. Wyjaśniał, że dotyczyły one m.in. "spiskowej teorii dziejów". - Już o tym dużo wcześniej czytałem. Nie mam dużej wiedzy politycznej, ale odbierałem to jako logiczne i sensowne. Dlatego te dygresje polityczne na wykładach mnie nie zniechęcały - przyznał. - Nie przypuszczałem, że to mogłoby się kiedyś przerodzić w prawdziwe czyny - zaznaczył. - Odbierałem to bardziej jako takie wykrzykiwanie. Nic poza tym - dodał.
Opisał on także swoją indywidualną rozmowę z B. Kwietniem. Kiedy po wykładzie czekali na przystanku na autobus, miał on zapytać świadka, czy "chciałby coś więcej". Wtedy przesłuchiwany dzisiaj mężczyzna myślał, że chodzi o próbne detonacje przygotowanych ładunków wybuchowych (filmy z takich eksplozji B. Kwiecień pokazywał na wykładach).
- Gdy myślę o tym pytaniu teraz, to się zaczynam bać, bo nie wiem, co to miało znaczyć, a nie chcę niczego wymyślać - przyznał świadek. Propozycji oskarżonego nie przyjął. Nie odpowiedział także na wysłany kilka miesięcy po zakończeniu cyklu wykładów (na początku kolejnego semestru akademickiego) mail, w którym B. Kwiecień proponował kontynuację spotkań.
Wykłady, w których uczestniczył przesłuchiwany w czwartek świadek, odbywały się w pierwszej połowie 2011 roku. W ich trakcie B. Kwiecień wspólnie z jednym ze słuchaczy próbował także zwiększyć zasięg urządzenia do detonacji ładunków wybuchowych.
Były pracownik krakowskiej uczelni jest oskarżony o przygotowywanie ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP (celem miał być Sejm podczas rozpatrywania projektu budżetu, gdy na posiedzeniu obecni są także prezydent, premier oraz ministrowie), nakłanianie dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu, nielegalne posiadanie broni i handel nią. Grozi mu do 15 lat więzienia.
B. Kwiecień w trakcie śledztwa przyznał się do opracowywania planów i przygotowywania zamachu, ale nie do handlu bronią i podżegania studentów. Przed sądem wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych.