- Proszę nie słuchać tego, co mówię. Słuchajcie tego, co chce wam powiedzieć Jezus - mówił ks. Jan Reczek podczas "Ewangelizacji na Bulwarowej".
Kolejne z cyklu spotkań, które najpierw odbywały się na płynącej Wisłą barce, a potem przeniosły się do "kościoła w kształcie ryby" - pallotyńskiej świątyni przy ul. Bulwarowej w Nowej Hucie - odbyło się w czwartkowy wieczór 19 marca.
Słowo do zebranych wygłosił tym razem ks. Reczek, ceniony rekolekcjonista związany z Odnową w Duchu Świętym i autor książek. - Bóg pozwala się pochylić nad tymi, którzy przeczą wszystkiemu i tupią nogami. A ja wiem, że po prostu ktoś im zasłonił miłość Ojca Niebieskiego, ktoś im zasłonił Serce Jezusa. I oni teraz nie wierzą nikomu, nie wierzą ani w Bożą miłość, ani w ludzką - mówił ks. Jan.
Przekonywał, że to także ogromny problem dzisiejszej rodziny i relacji międzyludzkich. Często - przekonywał kapłan - jest to wynik grzechu. - Widzimy, jak promieniuje grzech. Z jednej strony jest to poddanie się złemu. Równocześnie owocem tego jest zranienie - potężne zranienie, które zasłania oblicze Boga - mówił. Jak dodał, chodzi o zranienie zarówno duchowe, jak i fizyczne, dotykające i tego, kto popełnia grzech, i tych, którzy przez niego cierpią.
Bóg jednak "wyciąga do nas rękę w Jezusie, w którym dane jest nam zbawienie". - Zbawienie, czyli wyzwolenie z obcej władzy, czyli uleczenie z tego zranienia, któremu zostaliśmy poddani, bo nas obciążył grzech własny i drugiego człowieka - przekonywał ks. Reczek. - W Jezusie Chrystusie Bóg okazał moc przezwyciężenia wszystkich dramatycznych skutków działania Złego wobec człowieka.
By doświadczyć tego wyzwolenia trzeba... zacząć iść w jego stronę. - Jak zaczniesz starać się iść za Jego wezwaniem, okaże się, że w drodze jesteś przemieniany. Tak, jak ci trędowaci, którzy wyszli i wołali o litość do Jezusa, a on kazał im iść do kapłana. I w drodze zostali oczyszczeni! - mówił ks. Jan. - Tam, gdzie wkraczamy na tę drogę, gdzie pozwalamy na miłość Bożą, gdzie pozwalamy, byśmy byli kochani, to w drodze coś się z nami dzieje - dodał.
Przekonywał także, że Bóg oczekuje wyznania, które "sięga nie tylko rozumu, ale ogarnia człowieka". - To znaczy: nie chcę niczego, co nie służy dziełu zbawienia; nie chcę ani takiego zajęcia, ani takich dóbr materialnych, które nie są "w drodze" do mojego zbawienia - tłumaczył kapłan.