Zginął za prawdę

35 lat temu na krakowskim Rynku Głównym podpalił się Walenty Badylak. Protestował przeciw kłamstwu katyńskiemu i demoralizacji młodzieży.

W rocznicę tego wydarzenia pod tablicą pamiątkową przy studzience, którą Badylak wybrał na miejsce swego wstrząsającego protestu, złożono wieńce i kwiaty. Jego pamięć uczcili m. in. krakowscy rzemieślnicy.

Studzienka jest obecnie miejscem pamięci narodowej, nosi imię Walentego Badylaka. Umieszczono na niej tabliczkę z informacją, która kończy się słowami: „Nie mógł żyć w kłamstwie, zginął za prawdę”.

Tablicę pamiątkową ufundowano zaś w 1990 r. Poświęcił ją o. Wojciech Badylak, kapucyn, wnuk Walentego.

Urodzony w 1904 r. Walenty Badylak, był żołnierzem Armii Krajowej, rzemieślnikiem. Rankiem 21 marca 1980 r. przywiązał się łańcuchem do studzienki, oblał łatwopalnym płynem i podpalił.

Na przygotowanej wcześniej miedzianej tabliczce napisał m. in. „Za Katyń, za demoralizację młodzieży, za zniszczenie rzemiosła”.

- Byłem na Rynku o godz. 9, kilkadziesiąt minut po tym, jak Badylak się podpalił. Ciało już zabrano. W ostatniej chwili przyszedł jednak ksiądz z kościoła Mariackiego, wezwany przez mego kolegę malarza Andrzeja Łukaszewskiego i z daleka błogosławił oraz modlił się za zmarłego. Ludzie samorzutnie zapalali tu świeczki, ustawiane w kształt krzyża. Esbecy je jednak szybko rozdeptali - powiedział Adam Macedoński, krakowski plastyk i poeta, działacz opozycyjny z czasów PRL.

- Władze komunistyczne przedstawiały Badylaka jako człowieka o zaburzeniach psychicznych. Nie było to jednak niczym uzasadnione. Decyzję o dramatycznym proteście, mającym wstrząsnąć sumieniami Polaków, podyktowała mu niezgoda na wszechogarniające kłamstwa komunistyczne. Był wrażliwym człowiekiem, starającym się przypominać prawdę o zbrodni katyńskiej. Pierwszy mąż jego żony został zamordowany w Katyniu - przypomniał A. Macedoński, prezes stworzonego w okresie PRL, niezależnego Instytutu Katyńskiego.

Pamięć o Walentym Badylaku i jego dramatycznym proteście była w latach 80. ub. wieku kultywowana jedynie przez środowiska opozycyjne m. in. Chrześcijańską Wspólnotę Ludzi Pracy i KPN.

- Pierwszy raz próbowaliśmy to uczynić w 40-lecie zbrodni katyńskiej, 13 kwietnia 1980 r., zaledwie w kilka tygodni po tragicznym proteście. Manifestacja miała się odbyć właśnie przy studzience. Mnie zatrzymano tuż przed jej rozpoczęciem. Udało się przemówić krótko jedynie Romanie Kahl-Stachniewicz z KPN-u. Wielu uczestników manifestacji zostało zatrzymanych - powiedział A. Macedoński.

Pamięć o Walentym Badylaku i jego dramatycznym proteście czci się w Krakowie bez przeszkód dopiero od 1990 r. Jego postaci poświęcony jest film Macieja Grabysy i Jarosława Mańki „Święty ogień”, nakręcony w 2011 r.

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..