Czasem nie zdajemy sobie sprawy, gdzie i kiedy tracimy swoją prywatność w internecie.
Między innymi o tym dyskutowali uczestnicy trwającej 13 i 14 maja IX międzynarodowej konferencji naukowej etyki mediów "Prywatność w mediach - prywatność i społecznościowość mediów" na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Obok referatów poświęconych mediom społecznościowym (jak np. Facebook), pojawiały się m.in. zagadnienia prawne i dotyczące ochrony własnej prywatności i sfery intymnej.
Dr Elżbieta Czarny-Drożdżejko przekonywała m.in., że do stworzenia portretu użytkownika np. telefonu komórkowego nie jest konieczne nagrywanie treści jego rozmów. - Wiedząc o tym, z kim i o której godzinie rozmawiamy, można powiedzieć o nas bardzo wiele - mówiła w swoim wystąpieniu.
Tymczasem takie właśnie dane - dotyczące połączeń, położenia czy ruchu osób korzystających z urządzeń telekomunikacyjnych - są gromadzone przez operatorów sieci. Co ciekawe, unijną dyrektywę, która zezwalała na zbieranie tego typu informacji w przypadku wszystkich obywateli (niezależnie od tego, czy są oni podejrzani o popełnienie przestępstwa, czy cieszą się nieposzlakowaną opinią), uchylił Trybunał Sprawiedliwości. Do tej pory jednak nie wpłynęło to na polskie prawo telekomunikacyjne (do gromadzenia danych z ostatnich 12 miesięcy zobowiązuje operatorów art. 180a prawa telekomunikacyjnego).
Zdaniem dr Czarny-Drożdżejko, przepis ten narusza proporcje między potrzebą zapewnienia przez państwo bezpieczeństwa obywateli a prawem do prywatności. - Nie chcemy, żeby istniała przestępczość, ale z drugiej strony nie chcemy w imię tego żyć w państwie policyjnym - mówiła podczas konferencji.
W tej sprawie wypowiedział się także polski Trybunał Konstytucyjny, który uznał przepis ten za niezgodny z konstytucją. Ponieważ jednak złożona skarga nie dotyczyła bezpośrednio prawa telekomunikacyjnego, TK nie mógł tego artykułu uchylić.
Często sami narażamy swoją prywatność, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. W tym kontekście o hasłach do kont i usług internetowych opowiadał dr Mariusz Makowski. - Każdy z nas hasła ma i będzie miał ich coraz więcej - przekonywał. Przywołał dane, według których w samych Stanach Zjednoczonych 5 lat temu na jedną osobę przypadało 11 haseł. Dziś jest ich 81. Badacze twierdzą, że na ich tworzenie wpływ mają okoliczności takie, jak sytuacja życiowa, emocje, chwilowy nastrój. - Dzisiaj hasło jest takim psychologicznym odciskiem palca - przekonywał dr Makowski.