Gościem majowej Ewangelizacji na Bulwarowej był o. Adam Szustak OP. Swoje wystąpienie zatytułował: "Z gnoju wydźwignięci, czyli winda do nieba".
Duchowny przemówienie rozpoczął od przeczytania Psalmu 113, ponieważ - jak sam mówił - jest on "jednym z najpiękniejszych obrazów wniebowstąpienia". Opowiada o człowieku, którego Bóg wyciągnął z "prochu i gnoju" i posadził na wyżynach wśród książąt. Tym człowiekiem był Pan Jezus.
O. Szustak opowiadał przy tej okazji o czterech osobach ze Starego Testamentu, które zostały wniebowzięte. Pierwszą z nich był Henoch, drugą Eliasz, następnie Mojżesz oraz Jonasz.
- Czy w was kiedykolwiek pojawiła się taka perspektywa, że wasze życie mogłoby wyglądać w ten sposób, że was "wnieboweźmie"? Nie, że umrzecie - pytał zgromadzonych w kościele wiernych.
- Chrystus już otworzył nam niebo, a większość z nas myśli, że to się stanie, kiedy umrzemy. Jakby ktoś chciał, to jest taka opcja wcześniej. Była kiedyś taka jedna, która się zorientowała - Najświętsza Maryja Panna i ona tam poszła zaraz za swoim Synem - dodał.
Podał też niejako "receptę" na wniebowzięcie: - Uwierzcie w każde, nawet najbardziej absurdalne słowo Pana Boga, tak jak Maryja.
Przekonywał, że nawet dziś ktoś może zostać wniebowzięty. - Można z Bogiem być tak blisko, że Ten powie: "No, nie wytrzymam bez niego" - mówił zakonnik. Podkreślał jednak, że nas dziś do nieba nic nie ciągnie, a wszystko przez m.in. apokaliptyczne wyobrażenia końca świata.
O. Szustak zauważył też, że Bóg stworzył świat niedokończony i to jego dokończenie zlecił pierwszym ludziom. - Pan Bóg poprosił Adama, by ten rozwinął ogród Eden do niewiarygodnych rozmiarów, kształtów, barw, zapachów. Podobnie, gdy będziemy w niebie, Bóg nas zaprosi do tej niezwykłej twórczości i kreacji i wtedy będziemy mogli robić wszystko, czego zapragniemy - przekonywał.
Po raz kolejny zaznaczył, że ta zdolność tworzenia już teraz w jakiejś części jest dla nas dostępna, bo przecież "drzwi są otwarte". Ponadto, zadając wiernym pytanie, o co chodzi w życiu, przedstawił żartobliwie wizję nieba, w którym - jak mówił - "wszyscy będziemy ogarniać życie, a kobiety ogarną same siebie". - Ponadto wydarzy się większy cud - facet was zrozumie - zwrócił się do kobiet.
- Weźcie, zechciejcie być wniebowzięci! Oznacza to życie w przyjaźni z Bogiem, a to jest winda do nieba - wołał na koniec.
Czwartkowe spotkanie z dominikaninem było już ostatnim z cyklu spotkań, które odbywały się najpierw jako "Barki ewangelizacyjne", a ostatnio jako "Ewangelizacja na Bulwarowej".