Nie wszystko, co się buduje i remontuje w Krakowie, powstaje specjalnie na ŚDM.
W mediach widać ostatnio niebezpieczną tendencję. Coraz więcej tekstów dotyczących modernizacji, remontów czy inwestycji w Krakowie i okolicach ma nagłówki, które krzyczą, że oto szykujemy się na Światowe Dni Młodzieży. Nawet jeśli w samym tekście sprawom rzeczywiście związanym z przyszłorocznymi ŚDM poświęconych jest zaledwie kilka zdań.
Niby dobrze, bo trzeba mówić, pisać i przypominać, że w lipcu 2016 roku do Krakowa zjadą młodzi z całego świata, by wspólnie się modlić, dzielić swoją wiarą i spotkać z papieżem.
I mogę się założyć, że w ich hierarchii wartości te sprawy będą znacznie wyżej niż najpiękniejsze nawet drogi. Jako gospodarze musimy, rzecz jasna, zapewnić im bezpieczeństwo i - na ile to będzie możliwe - komfort pobytu i przemieszczania się. Powinien to być jednak tylko wyraz naszej gościnności. Co z tego, że pojadą nowoczesnymi autobusami, jeśli na śpiewających w komunikacji miejskiej pielgrzymów krakowianie spoglądać będą bykiem? A jest takie ryzyko, jeśli zatrzymamy się tylko na przygotowaniach logistycznych.
Warto sobie zatem uświadomić przede wszystkim, że najważniejsze jest nasze nastawienie i to, byśmy starali się pokazać z jak najlepszej strony. Ludzkiej, nie miejskiej, biznesowej, nawet nie gastronomicznej.
Z drugiej strony dobrze byłoby pamiętać, że nawet to, co "się przyda" w czasie ŚDM, nie jest w większości inwestycją z myślą tylko o tym wydarzeniu. Przykłady? Drogi wewnętrzne i melioracja w Brzegach (to elementy przygotowania Strefy Aktywności Gospodarczej), węzeł na S7 (na jej dalszy ciąg czekamy już od dawna), nawet nowy układ drogowy przy sanktuarium św. Jana Pawła II - kto dojeżdża tam samochodem na Mszę św. wie, jak bardzo potrzeba przebudowy. Wyliczać można długo.
W czasie ŚDM te wszystkie nowe drogi etc. będą, oczywiście, ważne. Niemniej zaryzykowałbym stwierdzenie, że inwestycje można potraktować jako coś, co mieszkańcom - w sensie materialnym - "zostanie" po Światowych Dniach Młodzieży, a nie jako coś, co szykujemy specjalnie dla pielgrzymów. Szykujmy raczej uśmiechy do rozdawania na prawo i lewo, gdy będziemy podejmować może nawet dwa miliony gości.