Bardzo chciałbym wierzyć, że w kolejnych zmianach zasad parkowania w rejonie krakowskich Błoń nie chodzi tylko o pieniądze.
Na początek kilka faktów. Wzdłuż Błoń, przy ul. 3 Maja, do niedawna można było parkować niemal bez ograniczeń. Z początkiem lutego część parkingów została opatrzona dość skomplikowanymi znakami (przeczytanie ich w trakcie jazdy samochodem jest co najmniej trudne).
Mówią one, że - idąc tablicami od góry - jest tam zakaz parkowania, choć jest to parking "wyłącznie dla sam. osobowych i pojazdów jednośladowych", z którego można korzystać "całodobowo w soboty i święta oraz w dni robocze od pon. do pt. w godz. 17-9".
Innymi słowy - w ciągu dnia nie wolno się tam zatrzymywać. Zakaz egzekwują strażnicy miejscy. Równocześnie wprowadzono opłaty za korzystanie z parkingu podziemnego przed Muzeum Narodowym (jego obłożenie spadło ze 100 do 7 proc.).
- Nowa organizacja ruchu umożliwi darmowe parkowanie na al. 3 Maja w okresie, kiedy przyjeżdżają tam osoby zainteresowane rekreacją. Takie rozwiązanie wymusi też większą rotację samochodów w pozostałych godzinach - uzasadniał ograniczenie parkowania przy ul. 3 Maja Filip Szatanik z krakowskiego magistratu.
Nie wiem, jak ograniczenie liczby miejsc miało wymusić większą rotację, ale mniejsza o to. Dziś bowiem stajemy przed kolejnymi zmianami na ul. 3 Maja. Jak informuje Zbigniew Krzysztyniak, dyrektor biura prasowego magistratu, od 1 czerwca pozostanie tam jedynie ok. 25 ogólnodostępnych miejsc postojowych, 10 miejsc na postój do 20 minut, 8 miejsc dla osób niepełnosprawnych i 7 dla klientów Biura Strefy Płatnego Parkowania.
Skąd dalsze ograniczenia? Oficjalnie nie dlatego, że parking przy muzeum stoi niemal pusty (choć przy tej okazji obniżone zostaną opłaty za korzystanie z niego - za każdą godzinę zapłacimy 3 zł; do tej pory tyle kosztowała tylko pierwsza godzina postoju, potem było to 4 zł).
Powód jest taki sam, jak poprzednio - ułatwienie parkowania dla osób przyjeżdżających na Błonia w celach rekreacyjnych. Okazało się, że ograniczenie liczby miejsc nie spowodowało ich nagłego zwolnienia... Takie wyjaśnienie podał "Dziennikowi Polskiemu" Michał Pyclik z ZIKiT. Zaskoczenie, niedowierzanie, szok? Teraz miejsc będzie jeszcze mniej (ale wciąż zakaz będzie obowiązywał od 9.00 do 17.00), więc sytuacja wygląda na opanowaną.
I naprawdę bardzo bym chciał, żeby to rozumowanie miało sens.
Znów powraca wątek, o którym pisałem już kilkakrotnie. Wszystkie ograniczenia parkowania w centrum miasta byłyby uzasadnione, gdyby istniała jakaś sensowna alternatywa dla dojazdu do pracy w Krakowie samochodem - nie tylko dla krakowian, ale też dla coraz liczniejszych mieszkańców przedmieść. Na razie mamy parkingi Park & Ride przy Czerwonych Makach, ulicy Balickiej oraz kolej aglomeracyjną z Wieliczki.
Mimo wszystko wydaje się, że to dość niewiele, a miasto zaczyna, a raczej wciąż toczy walkę z nadmiarem samochodów w centrum miasta ze złej strony. Narażając przy tym kierowców na dodatkowy stres, a siebie na niewybredne komentarze.