Ani się obejrzeliśmy i już minęło pół roku od wyborów. Samorządowych.
To ważne uściślenie, bo tempo wydarzeń w „dużej” polityce wszystkich pochłonęło bez reszty. A przecież sprawy lokalne też są ważne i dobrze jest wybrane przez nas władze rozliczać. Na przykład co pół roku.
W takim Krakowie to jak mgnienie oka. Zwłaszcza gdy ma się prezydenta, co rządzi już czwartą kadencję. Jacek Majchrowski przez ostatnie sześć miesięcy pojawiał się głównie w kontekście wsparcia udzielanego Bronisławowi Komorowskiemu. Nietypowego, jak na profesora od lat demonstrującego swój dystans do „salonów warszawskich”. Nawet jeśli robił to nie z miłości, a rozsądku (wszak PO to lokalny koalicjant), posunął się o jeden most za daleko. Krakowianie zapewne woleliby oglądać zaangażowanie swojego prezydenta w obronę kulturowego parku w Bronowicach niż w konwencje wyborcze organizowane na Śląsku i w Warszawie.
Oczywiście, koalicja z PO pozwala prezydentowi na luksus spokoju w Radzie Miasta, którego w poprzednich kadencjach nie miał. I za to jakąś cenę płacić trzeba. Ale czasy w polityce niepewne i jesienią nawet w lokalnych parlamentach mogą dziać się różne rzeczy. Na przykład nieoczekiwane zmiany barw klubowych. Warto zatem prezydentowi doradzać, by wrócił do zdystansowanej postawy wobec polityki partyjnej. Postawy, która dotąd zawsze mu się opłacała, a w obecnym sezonie jest w dodatku w modzie.
Poza tym profesor Majchrowski niczym nas w 2015 roku nie zaskakuje, działa w sposób sprawdzony w minionej dekadzie, nie narzucając przesadnie swojej osoby, bo przecież wiadomo, ze „tisze jedziesz, dalsze budiesz”. Tak właśnie prezydent Krakowa rozwiązał niekończący się spór o ruch jednokierunkowy wokół Plant. Po rozpoczętym właśnie remoncie torowisk po prostu innej opcji już nie będzie.
No i mamy działającą pełną parą, słynną już na całą Polskę Arenę, która nieustannie dostarcza nam wrażeń zarówno sportowych, artystycznych, jak i... politycznych. Bo stała się tematem naszej krakowskiej afery podsłuchowej, dostarczyła też ciekawego materiału do przemyślenia na temat tajemniczych ścieżek, jakimi toczy się grosz publiczny.
W sumie – w Krakowie dzieje się nie mniej niż w stolicy. I warto się temu równie baczenie przyglądać.