To one rządzą w "Kociarni", czyli otwartej właśnie w Krakowie Kociej Kawiarni.
Odwiedzający "Kociarnię" klienci muszą liczyć się z tym, że w każdej chwili gdzieś nad głową albo między nogami stolika, przy którym akurat piją kawę, pojawi się żądny zabawy i głaskania futrzak.
- Tu gospodarzami są koty i to dla nich przychodzimy - mówi Ewa Jemioło, założycielka "Kociarni". - Możemy sobie zamówić kawę, coś słodkiego, coś do przegryzienia, a potem usiąść i czekać. Koty bardzo często same przychodzą do gości, wskakują na kolana.
Kawiarniane spotkanie nie musi zresztą skończyć się na krótkiej kawie. Większość kotów docelowo ma bowiem trafić do adopcji, a stolik z kawałkiem ciasta i "małą czarną" to pretekst do zawarcia dłuższej znajomości.
- Na razie wiemy, że cappuccino jest warte polecenia, ale coś czuję, że w ciągu najbliższego miesiąca spróbujemy wszystkich specjałów - mówią Marlena i Rafał, jedni z pierwszych gości Kociej Kawiarni. - Na pewno będziemy tu często zaglądać - zapewniają.
Klienci Kociej Kawiarni muszą jednak pamiętać o kilku zasadach. - Mamy, spisany w imieniu kotów, regulamin - podkreśla E. Jemioło. - Dobrze byłoby przed wejściem i przy wyjściu umyć ręce mydłem antybakteryjnym. Kotom nie robimy zdjęć z lampą błyskową i nie nosimy ich - wyjaśnia.
Trzeba także uważać, żeby nie ułatwić im ucieczki "w miasto". Chronią przed tym siatki w oknach (przy których koty bardzo chętnie przesiadują, łapami odwzajemniając zaczepki przechodniów) oraz dodatkowe drzwi w kawiarni. Pierwsze prowadzą z ulicy do lokalu, drugie - podwójne, przypominające szafę - do części, w której ustawiono stoliki.
W lokalu, jak zapowiada E. Jemioło, nie zabraknie literatury i czasopism związanych z kotami. Będą także spotkania poetyckie, dyskusje, wykłady i wystawy - wszystko wokół tematu chodzących własnymi ścieżkami pupili.
Kocia Kawiarnia "Kociarnia" mieści się przy ul. Krowoderskiej 48. Obecnie mieszka tam 7 kotów - 6 kocurów i kotka Szczęściara. Za kilka dni ma do niej dołączyć Julia.