Czy prowadzenie firmy to grzech? Ks. Jacek Stryczek gromi... i broni przedsiębiorców.
Tuż przed wakacjami pod krakowskim Urzędem Skarbowym odbył się niecodzienny happening. Choć biorący w nim udział młodzi ludzie nie nosili żadnych historycznych kostiumów, wznoszone przez nich hasła jako żywo przenosiły w czasy głębokiej komuny. Tępiono bowiem bogatych i dorobkiewiczów, a ludzi prowadzących prywatne firmy wzywano, by je czym prędzej pozamykali.
Na czele pikietujących stał ksiądz, co jeszcze bardziej wprawiało przechodniów w konfuzję. „Jakaś nowa teologia wyzwolenia?” – pytali przechodnie. „Nie, to triumfalny powrót katomarksizmu” – odpowiadali demonstranci.
Sprawcą całego zamieszania byli ks. Jacek Stryczek i załoga „Wiosny”, a happening inaugurował kampanię, jaką znane stowarzyszenie i jego lider będą prowadzić przez najbliższe tygodnie. Forma jest absurdalna, a hasła prześmiewcze („Może Polska będzie lepszym krajem, jak wszyscy będą na bezrobociu?”), ale sprawa poważna i bardzo aktualna. Dotyczy bowiem źródeł biedy i kłopotów bogactwa.
Ks. Stryczek jest postacią, która łączy oba światy. Pomaga biednym i jednocześnie otacza opieką duszpasterską przedsiębiorców. Twierdzi, że bieda to w gruncie rzeczy problem odpowiedzialności bogatych, zaś ubogim można i trzeba pomagać pod warunkiem, że sami dokonują jakiegoś wysiłku, by poprawić swój los. „Mamona jest niegodziwa, gdy demoralizuje człowieka, ale czy bieda też tego z człowiekiem nie może uczynić?” – pyta, wsadzając kij w mrowisko.
Pomysłodawca „Szlachetnej Paczki” nie boi się prowokować i lubi iść pod prąd. Uważa, że taka właśnie postawa powinna cechować chrześcijanina. Nie rozpieszcza biednych, stawia im wymagania, bo tak postrzega „mądrą pomoc”. I staje w obronie przedsiębiorców, bo dostrzega w publicznym dyskursie niebezpieczny powrót do teorii „wroga klasowego”, co to bogaci się kosztem ludzi pracy najemnej. Robi to przewrotnie, wzywając owych „wrogów”, by pozamykali swoje firmy i przestali wreszcie grzeszyć.
Sporo ludzi, słysząc o takim proteście, pewnie się wkurzy, bo przecież umowy śmieciowe i niskie płace to w Polsce problem prawdziwy, a nie wydumany. A współczesnym najemnikom wcale nie jest do śmiechu. Ale tym bardziej warto zadumać się, gdzie leży źródło ich problemów i czy wróg jest właściwie definiowany.
Małe i średnie firmy generują dziś w Polsce ponad 70 proc. PKB. To one są źródłem naszego wspólnego dobra, a nie kłopotów. Niestety, są także zwierzyną łowną dla polityków i urzędników. Obiektem nagonki i presji fiskusa. Zanim więc wkurzymy się na ks. Stryczka i jego załogę, zastanówmy się, kto tak naprawdę jest winny problemów z polską pracą i płacą. Kto pisze muzykę, do której tańczyć muszą i pracodawcy, i najemnicy? Kto ustanawia prawo i pisze ustawy?
Dobre pytania – w sam raz na kampanię wyborczą.