Na krakowskim Uniwersytecie Rolniczym już wiedzą, jak radzić sobie z rośliną, która parzy i… zabija.
Barszcz Sosnowskiego co rok powraca, jako żelazny temat wakacyjny. Nic dziwnego, bo parzy, a nawet – jak w tego lata już raz się zdarzyło – zabija. Roślina pochodząca z Kaukazu trafiła do nas w latach 70. Miała być wykorzystana jako pasza, ale wymknęła się spod kontroli. Na szczęście na krakowskim Uniwersytecie Rolniczym wymyślono, jak sobie z agresywnym chwastem radzić.
Pomysł jest skuteczny, bo już po pierwszym roku zwalczania barszczu nowatorską metodą udało się zmniejszyć w Małopolsce jego ilość o około 30 proc. Nie chodzi o proste koszenie. To za mało. By zniszczyć barszcz Sosnowskiego stosowane są także środki chemiczne. Rośliny są wycinane i opryskiwane. Środek niszczący jest też wstrzykiwany bezpośrednio do szyjki korzeniowej roślin.
Projekt na razie obejmuje teren 30 gmin, nazywa się „Środowisko bez barszczu Sosnowskiego”, a kieruje nim Jerzy Jaskiernia z UR. W zeszłym roku udało się przeprowadzić dwie z trzech pierwotnie planowanych tur zabiegów. W 2015 do wykonania będą cztery tury zabiegów.
Barszcz Sosnowskiego porasta w całym kraju ok. 8 tys. ha, w Małopolsce ok. 250 ha. Ostatnio głośno było o akcji radnych z krakowskiego Kurdwanowa, którzy zaalarmowali urząd miasta o nielegalnej plantacji barszczu w pobliżu tamtejszego kościoła. Ponieważ jest to teren prywatny, miasto wezwało właściciela do pilnej likwidacji rośliny. Jeśli się nie zastosuje, do akcji wkroczy Straż Pożarna.
Wiadomo już, że udziałem w projekcie zainteresowanych jest kolejnych 19 gmin, w których barszcz zajmuje ponad 52 ha. Uczelnia stara się na ten cel zdobyć dodatkowe 2 mln zł. Zapowiada zniszczenie do 2016 roku 80% małopolskiej populacji barszczu. Całkowity koszt projektu to 3 mln 798 tys. zł, z czego prawie 3 mln 229 tys. zł będzie pochodzić ze środków Islandii, Liechtensteinu i Norwegii w ramach funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Walka z barszczem Sosnowskiego jest trudna ze względu na wysoki współczynnik jego rozmnażania, odporność na wiele herbicydów oraz konieczność wielokrotnego powtarzania zabiegów niszczących. „Konieczne są metodyczne, kompleksowe działania. Nie możemy ograniczyć się do zwalczania tej rośliny na terenie tylko jednej gminy, powiatu czy województwa, bo barszcz Sosnowskiego nie zna granic” – mówił niedawno w rozmowie z PAP rektor UR prof. Włodzimierz Sady.