Wrozrastającym się Krakowie pojawiają się kolejne ulice. Potrzebują nazw. Te zaś nie wyskakują jak diabeł z pudełka.
W mieście działa tzw. Bank Nazw, gdzie potencjalni patroni „leżakują” do czasu, aż znajdzie się ulica, której można by nadać ich imię. Nie zawsze jest to proste. Trudno bowiem imieniem bardzo zasłużonego człowieka nazwać jakąś niewielką uliczkę w zapadłym kącie miasta. Nie zawsze patronami zostają zresztą osoby realne. Bywa, że ulica nosi nazwę... Czerwonego Kapturka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.