2 listopada w Londynie zmarł Andrzej Ciechanowiecki, historyk sztuki i kolekcjoner. Był dobrodziejem kościoła w nowohuckich Mistrzejowicach i Zamku Królewskiego na Wawelu.
Zmarł w wieku 91 lat. Jego prochy zostaną pochowane w krypcie kościoła pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Krakowie-Mistrzejowicach.
- Takie było życzenie hojnego dobrodzieja naszej świątyni. Data pochówku nie jest jeszcze znana. Wpierw odbędą się uroczystości pogrzebowe w Londynie, potem zaś urna z prochami zmarłego zostanie przywieziona do Mistrzejowic. Zajmą się tym członkowie Polskiego Związku Kawalerów Maltańskich, którego członkiem był Andrzej Ciechanowiecki - mówi ks. Andrzej Kopicz, proboszcz parafii w Mistrzejowicach.
- Niewiele osób, poza parafianami mistrzejowickimi, wie, jak wielki wkład finansowy w budowę i wystrój kościoła św. Maksymiliana wniósł Polski Związek Kawalerów Maltańskich, a szczególnie zmarły w Londynie Andrzej Stanisław Ciechanowiecki - podkreśla Jerzy Donimirski, krakowski architekt, przedsiębiorca, członek Zakonu Kawalerów Maltańskich.
Sumy przekazane przez A. Ciechanowieckiego i kawalerów maltańskich pokryły niemal wszystkie koszty wystroju wnętrza pierwszej powojennej świątyni nowohuckiej, budowanej przez ks. Józefa Kurzeję i ks. Mikołaja Kuczkowskiego, konsekrowanej 22 czerwca 1983 r. przez papieża Jana Pawła II.
A. Ciechanowski sfinansował m.in. zakup marmuru, mebli kościelnych, chrzcielnicy, stacji drogi krzyżowej. Ufundował również w całości znajdujące się we wnętrzu świątyni rzeźby Gustawa Zemły. Doceniano tę ofiarność. „Trudno to dokładnie wyrachować, ale myślę, że 2/3 kościoła jest Twoje” - napisał w 1992 r. w liście do Ciechanowieckiego ks. Mikołaj Kuczkowski, od 1976 do 1988 r. proboszcz parafii mistrzejowickiej.
Andrzej Ciechanowiecki sfinansował niemal w całości wyposażenie wnętrza świątyni mistrzejowickiej. Ufundował m.in. rzeźby dłuta Gustawa Zemły Miłosz Kluba /Foto Gość Wspieranie finansowe z zagranicy budowy kościoła nie było w czasach komunistycznych łatwe. A. Ciechanowiecki, który był antykwariuszem w Londynie, zastosował "metodę mistrzejowicką”. Oferował polskim placówkom muzealnym zakup cennych dzieł sztuki za złotówki. Należność była zaś potem przelewana nie na konto firmy A. Ciechanowieckiego, lecz na konto parafii w Mistrzejowicach. Były to ogromne kwoty, np. w 1976 r. - 1,5 mln zł, w 1978 r. - 1,6 mln zł. Przekazywał poza tym oficjalnie i nieoficjalnie, w imieniu Polskiego Związku Kawalerów Maltańskich i swoim własnym, znaczne sumy w dewizach. Było tego co najmniej 100 tys. dolarów.
- Traktujemy ten kościół jak swój. Kaplica św. Jana została tu poświęcona naszemu zakonowi. Znajdują się w niej m.in. tablice związane z rodziną Ciechanowskich - zaznacza J. Donimirski.
Andrzej Ciechanowski urodził się 28 września 1924 r. w Warszawie. Był związany licznymi więzami z Krakowem. Tutaj po wojnie studiował na Akademii Handlowej i Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracował jako asystent w Instytucie Historii Sztuki UJ. W latach 50. był więźniem politycznym. Po uwolnieniu w 1956 r. wrócił do pracy naukowej. W 1958 r. wyemigrował na Zachód. Z czasem stał się znanym londyńskim antykwariuszem. Skupował m.in. dzieła sztuki związane z Polską. Wiele z nich przekazywał następnie do zbiorów muzeów w kraju, m.in. na Wawel. W 1986 r. utworzył Fundację im. Ciechanowieckich, która wspiera muzea polskie.
W uznaniu jego zasług prezydent RP Aleksander Kwaśniewski uhonorował go w 1998 r. Orderem Orła Białego.