Już po raz trzeci wolontariusze ŚDM spotkali się przy kawie i serniku, by lepiej się poznać i porozmawiać o wierze.
Przytulna kawiarnia "Łąka Cafe" stała się jednym z ulubionych miejsc wolontariuszy ŚDM. To właśnie tutaj, raz w miesiącu, odrywali się od pracy, by swobodnie porozmawiać, podzielić wiarą i życiowymi pasjami. W nowym roku będą kontynuować spotkania po godzinach, ale już w innym miejscu, bo 'Łąka" przy ul. Zamoyskiego zostanie zamknięta.
Podczas spotkania, które odbyło się 17 grudnia, swoimi historiami podzielili się wolontariusze: Asia, Elettra i Bartek.
- Studiowałam architekturę w Warszawie, ale po 3 latach z niej zrezygnowałam. Długo modliłam się o rozeznanie powołania. Bałam się, że Bóg zechce, bym poszła do zakonu. W końcu jednak odkryłam powołanie misyjne. Miałam jechać do Kazachstanu, ale zabrakło dla mnie miejsca. Zaplanowany wyjazd do Indii też został odwołany. Zaczęłam się zastanawiać, po co szukam tak daleko - przecież mogę zostać wolontariuszką w Krakowie. Zapisałam się i na razie tu zostanę - mówiła Asia.
Opowiedziała także o swojej miłości do żeglarstwa i natury oraz o rodzinnym domu, w którym razem z sześciorgiem rodzeństwa poznawała Pana Boga.
Asia (po lewej) i Elettra swoje miejsce na ziemi odnalazły w Komitecie Organizacyjnym ŚDM Kraków 2016 Dominika Cicha /Foto Gość O przygodzie z ŚDM mówiła również Elettra z Mediolanu, która kilka lat temu zakochała się w Polsce. Dziś pięknie mówi po polsku, studiuje w Krakowie reżyserię, pisze pracę magisterską o Krzysztofie Zanussim, zaczytuje się w poezji Szymborskiej i... prowadzi stronę internetową o Polsce. W komitecie ŚDM zajmuje się głównie logistyką, choć czasem pomaga też jako tłumaczka.
Z kolei Bartek, student matematyki, zdradził wolontariuszom, jak spotkał w swoim życiu Pana Boga. - Ostatnio często słyszę: podziel się Bogiem, a że nie ma nic wspanialszego, czym mógłbym się podzielić, otwieram się i o Nim opowiadam - zwierza się, dodając, że jako małe dziecko był bardzo zamknięty w sobie, izolował się od ludzi. - To wynikało z tego, że w moim domu nie było za ciekawie. Byłem daleko od Boga, mimo że chodziłem do kościoła. Zły zaczął działać i przez kilka lat żyłem w grzechu nieczystości - mówił.
W pewnym momencie dotarło jednak do niego, że to, co robi, jest złe. - Tkwiłem w grzechu po uszy i nie umiałem z niego wyjść. Nie miałem szacunku do samego siebie. Do tej pory nie wiem, jak udało mi się z tym skończyć. Pan Bóg po prostu odciął moją przeszłość. Podczas jednego ze spotkań na Polach Lednickich poczułem, jak On mnie przytula i teraz każdego dnia czuję Jego miłość. Dzielcie się Bogiem. On jest przy nas, nigdy nas nie potępia i się od nas nie odwraca - zapewniał Bartek.