Mający prawie 450 lat zabytkowy drewniany kościółek w Trybszu został odnowiony. Prace konserwatorskie trwały 5 lat i pochłonęły ponad milion złotych, głównie z budżetu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Cały plan odnowienia świątyni w Trybszu opracował i pracami kierował dr Jarosław Adamowicz z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jednak prace wykonywane przez niego i cały zespół konserwatorów odbywały się w ramach Międzyuczelnianego Instytutu Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuk. - Wszystko było bardzo dobrze opracowane, ja tylko pieczątki stawiałem - śmieje się o. Rajmund Dziadkiewicz, proboszcz cysterskiej parafii św. Elżbiety Węgierskiej w Trybszu.
Prace obejmowały trzy najważniejsze etapy. W pierwszej części były czyszczone ściany i wydobywano wszystkie istniejące na nich malowidła. Następnie przystąpiono do wymiany gontów przykrywających świątynię. - Na końcu poddaliśmy renowacji ambonę i wyposażenie ołtarza. Nową jakość zyskała również posadzka - wspomina o. Rajmund. - Pomimo że prace konserwatorskie już się zakończyły, chcielibyśmy pomyśleć o odpowiednich ławkach do naszej małej świątyni. Planujemy zrobić także oświetlenie. Będziemy się zastanawiać nad ogrzewaniem - mówi proboszcz z Trybsza.
Mieszkańcy po renowacji kościoła chętnie do niego zaglądają. - Pary młode to nawet chcą sobie w nim składać przysięgę małżeńską - cieszy się o. Rajmund.
Kościół od jakiegoś czasu jest też miejscem wspólnej modlitwy nad zmarłymi. - Dysponujemy specjalną chłodnią. To jest wielkie ułatwienie dla wszystkich mieszkańców, bliskich. To i kwestia bezpieczeństwa, że orszak pogrzebowy nie musi iść bardzo uczęszczaną, ruchliwą drogą główną, wiodącą przez wioskę - tłumaczy o. Rajmund.
Kościółek w Trybszu jest znaną perełką architektoniczną w Polsce. - Na jego ścianach widnieją wspaniałe XVII-wieczne malowidła religijne, o tak wszechstronnym przekazie ideowym, że można je porównywać choćby z tymi w kaplicy Sykstyńskiej - mówi Rafał Monita, pomysłodawca i współautor ilustrowanej monografii trybszańskiej świątyni.
Drewniany kościółek w Trybszu, który ma zaledwie 15 m długości i 8 m szerokości, został zbudowany ok. 1567 r. W połowie XVII wieku ówczesny proboszcz Jan Ratułowski, profesor Akademii Krakowskiej, dokonał jego gruntownej renowacji, zlecając nieznanemu obecnie malarzowi wykonanie malowideł na ścianach świątyni i określając teologiczny program obrazów.
- Historycy sztuki uważają, że na malowidłach trybszańskich znajdują się najstarsze zachowane przedstawienia Tatr, gdzie widać poszczególne szczyty Tatr Bielskich - Hawrań, Murań i Płaczliwą Skałę. Można je obserwować właśnie z Trybsza, więc malarz pewnie stąd zaczerpnął ten krajobraz. W scenie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny można rozpoznać dawny Przełom Dunajca - mówi R. Monita.