Relikwie błogosławionych. Ze zdjęcia uśmiechają się niedawno wyniesieni do chwały ołtarzy franciszkanie – bł. Michał Tomaszek i bł. Zbigniew Strzałkowski. W obrazku są dwa małe wycięcia, a w nich zatopione fragmenty ubrań zakonników.
Takie wizerunki powstają w Niepokalanowie. Najpierw siostry franciszkanki pieczołowicie tną na maleńkie kawałeczki pozostałe po męczennikach ubrania, potem bracia umieszczają je w wycięciach kartoników i całość laminują. Następnie obrazki trafiają do Krakowa, skąd są rozsyłane na cały świat.
Piżama i spodnie
Siostra Julia ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej wspomina, że ubrania męczenników – piżama o. Michała oraz spodnie o. Zbigniewa – dotarły do nich w tym samym czasie, kiedy redakcja „Małego Rycerzyka Niepokalanej” postanowiła wywrócić do góry nogami plan grudniowego numeru pisma i poświęcić go w całości bł. Michałowi i bł. Zbigniewowi. W dniu, w którym zapadła ta decyzja, w Peru trwała akurat ekshumacja zwłok przyszłych błogosławionych.
– To była dla nas taka „Boża pieczątka” – mówi s. Julia. Z kolei gdy tylko numer zszedł z maszyn drukarskich, wieczorem w klasztorze pojawił się dyrektor wydawnictwa oo. franciszkanów, który poprosił siostry o przygotowanie relikwii. – Nie mogłyśmy uwierzyć, że trzymamy ich ubrania. Łzy same cisnęły się do oczu. To była niesamowita sprawa – opowiada s. Julia. – Za każdym razem, kiedy dotykamy tych relikwii, czujemy wielką wdzięczność – dodaje. Od tamtego czasu siostry z niewielkiej wspólnoty (mieszkają zaledwie w czwórkę) wieczory spędzają przy cięciu relikwii. Odmawiają w tym czasie Różaniec w intencji tych, którzy te relikwie otrzymają. – Chodzi o to, żeby to nie była tylko praca, żeby już omadlać intencje osób, które za przyczyną błogosławionych będą prosić Boga o potrzebne łaski – mówi s. Julia. Podkreśla, że praca nad relikwiami męczenników przekłada się także na duchową relację z nimi. – Czujemy ich obecność, czujemy, że oni „wprosili się” do naszej wspólnoty i są naszymi opiekunami. Tym bardziej że obydwaj byli związani z Niepokalanowem, byli w Rycerstwie Niepokalanej, zachwycali się św. Maksymilianem Kolbem – mówi.
Relikwie idą w świat
Przygotowane w Niepokalanowie obrazki w Krakowie są pakowane do kopert z zestawem informacji o krakowskiej prowincji franciszkanów konwentualnych, z której wywodzili się męczennicy. – Czujemy się prawie jak relikwie trzeciego stopnia – żartują składający te pakiety wolontariusze. To głównie członkowie działającej przy klasztorze Wspólnoty „Maria”. W niewielkiej salce pojawiają się po pracy, ok. 16.30. Bracia częstują ich obiadem, kawą, herbatą, a potem zaczyna się pakowanie. Około 18.30 przerywa je modlitewne spotkanie wspólnoty – ale jeśli jest potrzeba, pakujący pracują do późna, czasem do godz. 22. Dzięki ich pracy obrazki z relikwiami drugiego stopnia otrzymało już kilkadziesiąt tysięcy osób na całym świecie. Pierwsza akcja rozsyłania relikwii ruszyła zaraz po beatyfikacji franciszkanów. Otrzymał je każdy, kto przysłał do krakowskiej kurii prowincjalnej zaadresowaną zwrotnie kopertę. Takich przesyłek od 5 grudnia wysłano już ok. 4,5 tysiąca – prośby nadchodziły nie tylko z Polski i Europy, ale też m.in. z Brazylii, Filipin czy krajów afrykańskich. Do tego dochodzą obrazki przygotowywane dla parafii czy rekolekcjonistów. To łącznie ponad 50 tys. w polskiej wersji językowej i 20 tys. po hiszpańsku (dla katolików w Peru, gdzie zginęli franciszkanie).
Czuwają, gdy pojawia się kłopot
Nad zasłanym gotowymi do spakowania obrazkami i materiałami stołem tematów nie brakuje. – Jest miejsce i na „babskie historie” i na żarty. Chwile tutaj to taki psychiczny odpoczynek – opowiada Anna, jedna z pakujących przesyłki z relikwiami. – Jest coś ciepłego, miłego, rodzinnego w panującej tu atmosferze. To też zasługa przyjmujących nas braci – dodaje. – To takie trochę zwrócenie przysługi – przyznaje natomiast Martyna, jedna z wolontariuszek, która z o. Michałem i o. Zbigniewem czuje się związana od wielu lat. Należała do franciszkańskiej parafii, a jeden z pracujących tam ojców znał o. Strzałkowskiego. Temat męczenników z Peru pojawiał się zatem często. – Modliłam się do nich od dawna, odkąd byłam małą dziewczynką. Polubiliśmy się – opowiada. Dodaje, że bracia skutecznie odpowiadali na modlitwy długo przed oficjalnym aktem bea- tyfikacji. – To były często codzienne sprawy, problemy w szkole. Teraz też czuję ich wstawiennictwo. Gdy pojawiają się kłopoty, mam poczucie, że ktoś nad tym wszystkim czuwa – podkreśla Martyna. To także okazja do poznania samych męczenników. – To niesamowite, że oni żyli tak niedawno, a już są błogosławionymi – mówi Barbara, z zawodu pielęgniarka, która również pomaga przy rozsyłaniu obrazków z męczennikami. Dla niej fascynujące w postaciach bł. Michała i bł. Zbigniewa jest przede wszystkim to, że żyli prosto i ubogo, nie robili nic nadzwyczajnego – po prostu żyli z ludźmi, do których pojechali z misją głoszenia Ewangelii i pomagali im w codziennych sprawach. – To komuś przeszkadzało do tego stopnia, że zostali za to zamordowani. Te małe rzeczy mogą się okazać tak istotne, mogą tak wiele zmienić – podkreśla Barbara.
Święci na trudne czasy
Ojciec Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek zginęli 9 sierpnia 1991 roku. Marksistowscy terroryści Świetlistego Szlaku uznali ich za groźnych przeciwników rewolucji. Uważali oni, że franciszkanie głosząc pokój, okłamują lud, a rozdając żywność, usypiają ludność i nie wspierają rewolucji. Proces beatyfikacyjny dwóch zakonników rozpoczął się w 1996 roku. Dekrety o męczeństwie franciszkanów z krakowskiej prowincji papież Franciszek promulgował w lutym 2015 roku – beatyfikacja odbyła się 5 grudnia tego samego roku. Ojciec Michał pracując w Peru, miał świetny kontakt z dziećmi. Dlatego modli się do niego wiele matek. – Są już świadectwa osób przekonanych, że to dzięki jego wstawiennictwu dziś mogą cieszyć się potomstwem – mówi br. Jan Hruszowiec, franciszkanin koordynujący rozsyłanie relikwii męczenników. Ojciec Zbigniew – który za życia opiekował się chorymi – staje się patronem właśnie osób cierpiących. Bracia działają też razem, stając się obrońcami przed terroryzmem, napadami, strachem. W różnych krajach powstają grupy modlitewne pod ich wezwaniem. – Jest w ludziach wiara, nie zabobon, ale prawdziwa wiara, że kto ma relikwie o. Michała i o. Zbigniewa przy sobie, ten będzie chroniony od ataków terrorystycznych – mówi br. Jan. – Bracia, którzy zginęli z rąk terrorystów, są darem w tym trudnym czasie – podkreśla franciszkanin. Zdaniem o. Jarosława Zachariasza, prowincjała krakowskich franciszkanów, to nie szczegóły biograficzne są w postaciach błogosławionych najważniejsze. – Oni w pierwszej kolejności przypominają, kim dla nich był Bóg. A był On tak ważny, że oddali za Niego życie – mówi przełożony Prowincji Krakowskiej Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. – Opowiadanie o ich życiorysach, charyzmatach jest ważne, ale najważniejsze jest pytanie, które dotyka mnie: „Co spowodowało, że oni tacy byli, że nie wahali się poświęcić swojego życia?”. Przekazywanie relikwii, dziękczynne Msze św., przypominanie o nich, artykuły – to wszystko służy jednemu celowi – abyśmy zapytali siebie: „A co z nami?” – podkreśla o. Zachariasz. Być może właśnie dlatego w listach ze świadectwami, oprócz relacji o wysłuchanych modlitwach, przewija się jeszcze inny wątek. – Bardzo często pojawia się takie zdanie: „Wreszcie uśmiechnięci męczennicy” – przyznaje br. Jan Hruszowiec. – Samo męczeństwo jest czymś strasznym, ale dobrze się stało, że na tym zdjęciu z relikwiami oni mimo wszystko się radują. Dają nadzieję – wyjaśnia.•
Relikwie wciąż czekają
Obrazki z relikwiami ojców Michała i Zbigniewa wciąż można otrzymać – albo na furcie kurii prowincjalnej zakonu franciszkanów, albo pocztą. Wystarczy wysłać list na adres: Kuria Prowincjalna Franciszkanów (z dopiskiem: „Relikwie”); ul. Żółkiewskiego 14, 31-539 Kraków. W środku należy umieścić drugą, zwrotną kopertę z naklejonym znaczkiem i wpisanym swoim adresem.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się