O dramacie rozwodu i o tym, jak walczyć o małżeństwo z młodzieżą rozmawiał ks. dr Przemysław Góra.
Trzy lata temu w Polsce rozwiodło się 66 tys. małżeństw. Dziś rozpada się co czwarte, a rozwód to - niestety - dla wielu coś normalnego. Z kolei ponowny, tym razem niesakramentalny, związek zamyka drogę do dwóch sakramentów - do Eucharystii i do sakramentu pokuty.
Dlaczego zatem coraz więcej ludzi w Polsce nie potrafi wytrwać w przysiędze małżeńskiej? Kiedy zaczyna się konflikt między dwojgiem ludzi? Jakie są konsekwencje życia w ponownym związku niesakramentalnym? Właśnie o tym mówił gość specjalny, zaproszony przez krakowski Ruch Czystych Serc. Słuchało go kilkadziesiąt młodych osób, które w czwartkowy wieczór przyszły do domu parafialnego przy parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza.
- Dziś obserwujemy kryzys człowieka i życia oraz niezrozumienie, że człowiek jest powołany do szczęścia - zauważył ks. Góra już na samym początku. Zaznaczył też, że rozpad małżeństwa jest wynikiem pewnych wcześniejszych postaw i zachowań. Po rozwodzie natomiast wokół małżonków pozostaje pewnego rodzaju otoczka, czyli wszystkie jego konsekwencje. - Tragedia polega na tym, że po rozwodzie małżonkowie zostawiają tę otoczkę - ten ból, zarówno w dzieciach, jak i w sobie samych - tłumaczył ks. Góra.
Jednak negatywnych następstw rozwodu jest znacznie więcej. - Każdy, kto żyje w powtórnym związku, przeżywa ogromne cierpienie - przestrzegał ks. Góra. Wyjaśnił również, że mimo wszelkich krzywd, które małżonkowie wyrządzają sobie jeszcze w czasie związku, to doświadczenie rozpadu małżeństwa jest ogromnym bólem.
Często bywa również tak, że rozwodnicy wybierają po rozstaniu niewłaściwą drogę. Decydują się żyć na próbę, nierzadko w tzw. wolnych związkach. Niebezpieczeństwo w tym przypadku polega na tym, że "wolny związek" wcale nie uczy bycia wiernym, skoro pomiędzy dwojgiem osób nie ma żadnych zobowiązań.
- Zachęcam was, żebyście przedstawiali tym ludziom Kościół jako matkę. Spróbujcie wejść w ich życie, w ten ból i płacz, który oni przeżywają - apelował do młodych ks. Góra. Zaprosił ich również do tego, by właśnie takim ludziom towarzyszyli, zamiast ich oceniać, co wymaga wielkiego wysiłku i wrażliwości.
Co zatem zrobić, żeby już na samym początku zawalczyć o swoje małżeństwo? Należy jeszcze przed ślubem przewidzieć, co może się wydarzyć za kilka lat i już wtedy wziąć za to odpowiedzialność. - Być może po trzech latach małżeństwa trzeba będzie powiedzieć pięćdziesiąt razy "przepraszam", może trzeba będzie wybaczyć zdradę lub doświadczyć bólu - tłumaczył ks. Góra.
Jednak - według niego - rozwodnicy mają do spełnienia pewnego rodzaju misję w Kościele. - Oni mogą być dla innych niezwykłą szkołą życia - podkreślał. To właśnie osoby, które same doświadczyły tak ogromnej tragedii, powinny być wielkimi nauczycielami wierności i nierozerwalności małżeńskiej. - To jest może trudne - zauważył - jednak jest to coś pięknego, jeśli człowiek mówi życiem o życiu, bo wtedy to nie jest abstrakcja - zapewniał.
Ks. Góra jest specjalistą prawa kanonicznego i pracuje w sądzie biskupim. Jednak najważniejsza jest dla niego formacja młodzieży - jest jej głównym duszpasterzem w archidiecezji łódzkiej. A tak na marginesie, to... zdecydowanie najwyższy kapłan w Polsce.
RCS z kolei to otwarta na ludzi wspólnota, którą tworzą osoby w różnym wieku - od 16 do 30 lat. - Jeśli miałbym powiedzieć, co najlepszego wynosi się z tej grupy, to dojrzewanie do tworzenia pięknych relacji, a także dorastanie do miłości - wyznał Rafał Gaze, animator krakowskiego RCS.
Spotkanie z ks. Górą otworzyło kolejny cykl spotkań wspólnoty w semestrze letnim. Na każdym poruszane będą tematy dotykające naszej codzienności, ale nie tylko. - W tym semestrze odwiedzi nas jeszcze wielu wspaniałych gości, takich jak ks. Sławomir Kostrzewa czy Jacek Pulikowski - zapowiada R. Gaze. W najbliższym czasie wspólnota planuje też "wielkie zatrzęsienie serc", czyli ewangelizację RCS na Rynku Głównym już 13 marca od godziny 12. - Będzie można poznać nas bliżej w terenie - zachęca R. Gaze.