O wyzwaniach, jakie stoją przed współczesnym chrześcijaństwem, mówił w piątek bp Damian Muskus.
Podczas konferencji "Światowe Dni Młodzieży: źródła i rozwój idei" bp Muskus na spotkanie młodych z papieżem spojrzał jako na szkołę Bożego i ludzkiego miłosierdzia. Zauważył, że młodzi dzisiaj nie wiedzą, gdzie szukać sensu swojego życia, co często prowadzi ich do cierpienia i osamotnienia.
Odwoływał się przy tym m.in. do orędzia papieża Franciszka przygotowanego na tegoroczne spotkanie z młodymi w Krakowie.
- Ojciec święty mówi wyraźnie, że nie można być chrześcijaninem, jeśli zamyka się oczy na potrzebujących - mówił bp Muskus. - Mamy być świadkami miłosierdzia tu i teraz, między ludźmi, wśród których żyjemy, ale również wśród wyzwań i pytań, jakie stawia nam globalna współczesność - zauważył.
O jakie wyzwania chodzi? Wśród nich wymienił stosunek chrześcijan do krwawej wojny w Syrii, do morderstwa czterech zakonnic w Jemenie czy do tragedii pakistańskich chrześcijan. Do tego dodał dramat głodu, prześladowań rasowych, nędzy, wyzysku i chorób w rejonach świata przez wszystkich zapomnianych.
Z tym według bp. Muskusa musimy zmierzyć się, odrzucając bezpieczną postawę biernego obserwatora, którą papież Franciszek nazwał "globalizacją obojętności". Jak zauważył, na nie najlepszą kondycję współczesnego świata papież ma skuteczne lekarstwo - miłosierdzie.
Zdaniem biskupa ciekawe spojrzenie mają na nie młodzi ludzie, których również dotyczy problem obojętności, nadmiernego materializmu, egocentrycznej wygody czy samotności.
Uważają oni mianowicie, że miłosierdzie jest to bezgraniczna i darmowa miłość Boga, która pozwala im zrozumieć samych siebie. Mówią, że jest to miłość niezasłużona, w dodatku gotowa przebaczyć winy, których sami nie są w stanie sobie wybaczyć.
- Młodzi potrzebują, by ich przyprowadzić do miłosiernego Jezusa. Oni szukają miłości bezwarunkowej, pragną akceptacji i przebaczenia, spotkania z kimś, kto kocha ich bez względu na wszystko - tłumaczył bp Muskus.
Zauważył jednak, że aby to osiągnąć nie wystarczą pomysłowe i dobrze opracowane programy duszpasterskie, ponieważ do każdego młodego człowieka trzeba podejść indywidualnie i go wysłuchać.
Wyjątkową misję Światowych Dni Młodzieży biskup dostrzegł właśnie w umożliwieniu młodym spotkania z Jezusem miłosiernym. Wszystko po to, by młody, spragniony miłości człowiek odnalazł jej najczystsze źródło, którym jest sam Bóg.
Dlatego też podczas ŚDM w Krakowie młodzi zostaną zaprowadzeni na łagiewnickie wzgórze, gdzie nieustannie rozbrzmiewa modlitwa o zmiłowanie nad światem i nad każdym człowiekiem.
- Mamy nadzieję, że wezmą w swoje ręce iskrę z Łagiewnik i zaniosą ją do swoich środowisk - do świata pogrążonego w chaosie wartości, wstrząsanego wojnami i aktami przemocy - mówił bp Damian Muskus.
Zaznaczył też, że młodzi w Kościele powinni czuć się swobodnie, ale jednocześnie muszą poczuć ducha służby. Pomóc im w tym ma właśnie wolontariat.
- Polska młodzież dopiero uczy się wolontariatu i choć jej zaangażowanie w przeróżne formy bezinteresownej pracy dla innych systematycznie rośnie, ma w tym względzie mniejsze doświadczenie niż jej rówieśnicy w Europie Zachodniej - zauważył.
Dodał też, że ŚDM to nieoceniona szansa dla młodych, dzięki której będą mogli nauczyć się pracy w wolontariacie.
- Nie możemy ustawać w uczeniu młodych tej wrażliwości i solidarności z potrzebującymi - mówił. Tłumaczył, że w innym wypadku mogą oni paść ofiarą "globalizacji obojętności", przed którą przestrzegał papież Franciszek.
- W szkole miłosierdzia wszyscy musimy się doskonalić. Nie da się raz na zawsze przygotować człowieka do bycia miłosiernym. Wrażliwe sumienie i umiejętność reagowania na zło, które jest obecne w świecie, kształtowane jest przez całe życie. Ważne, by misje świadków Bożego miłosierdzia dobrze rozpocząć - dodał na koniec.