- Kościół nie może być wspólnotą konsumentów - mówił do studentów bp Grzegorz Ryś.
Był gościem spotkania zatytułowanego "Kościół czy supermarket?", które zorganizowało wieczorem 19 kwietnia Duszpasterstwo Akademickie "Karmel" na Uniwersytecie Ekonomicznym. Jedną z sal wykładowych we wtorkowy wieczór wypełniły w większości młode osoby, które nie tylko słuchały, co biskup do nich mówi, ale same mogły mu zadać (nieraz kłopotliwe) pytania.
Na początku bp Ryś, porównując wiarę niektórych z nas do zakupów w supermarkecie, zauważył, że często z tego, co proponuje nam Kościół, wybieramy to, co się nam podoba. Z kolei tego, co się nam nie podoba, nie kupujemy. - Rzeczywiście, mamy taką pokusę, żeby niektóre rzeczy z tego, co jest orędziem chrześcijańskim, zaakceptować, a inne po prostu odrzucamy - tłumaczył.
Zaznaczył też, że supermarket jest dziś znakiem kultury konsumenckiej, jednak można stworzyć również taki Kościół, który będzie wspólnotą... konsumentów. Co więcej - już się tak dzieje! - Koniecznie chcemy zachwalić swój towar i go sprzedać w nadziei, że ktoś to kupi - mówił. Dodał też, że jesteśmy nieraz w stanie zrobić towar nawet z Eucharystii, która jest Krwią Chrystusa.
Zasugerował, że zamiast ”obsługiwać” wiernych, taki Kościół powinien ich zaprosić do współodpowiedzialności i współtworzenia. Wszystko dlatego, że kiedy wierni poczują się potrzebni, nie będą chcieli odejść. Odejdą natomiast, jeśli będą traktowani jak klienci, bo - według bp. Rysia - ważniejsze od tego, jak się człowieka do Kościoła przyciągnie, jest to, dlaczego on w nim zostanie.
- Jeśli mówi się wiernym o Jezusie i prowadzi się ich do spotkania z Nim, to ich uwaga jest taka, jak teraz na tej sali - mówił do zasłuchanych młodych. Sami wierni zresztą powinni zadać sobie pytanie, czy są tylko konsumentami, czy też kimś, kto rzeczywiście współtworzy wspólnotę.
Potem przyszedł czas na pytania publiczności. Młodzi pytali bp. Rysia m.in. o to, jak radzić sobie w chwilach zwątpienia, kiedy nie ma się ochoty nawet na czytanie Pisma Świętego czy na niedzielną Mszę św.
Taką sytuację bp Ryś porównał do relacji między przyjaciółmi, kiedy bywa, że ci ze sobą nie rozmawiają. - Takie chwile trzeba przetrzymać! Poza tym to są momenty, które człowieka bardzo oczyszczają, bo dają mu poznać, czego szuka w spotkaniu z Bogiem - przekonywał. Zauważył przy tym, że nieraz w modlitwie chcemy odnaleźć siebie i własne zadowolenie. Dobra modlitwa to jednak ta, która bardziej koncentruje nas na Bogu niż na sobie. - Nie wpadajcie w panikę, bo przyjdzie taki moment, kiedy Pan Bóg się odezwie - zapewnił.
Uczestnicy prosili również bp. Rysia, by wytłumaczył m.in., dlaczego musimy chodzić do kościoła, skoro Bóg jest wszędzie, kiedy modlitwa staje się handlem z Bogiem i dlaczego coraz trudniej ludziom przyznać się do Jezusa.
- Motywem do tego, żeby wyznać wiarę, nie jest to, że znalazłem się w środowisku, w którym wszyscy wierzą, ani to gdy chcę zaprotestować, będąc w środowisku, w którym już prawie nikt nie wierzy. Motywem jest to, że znam Jezusa i jest to takim doświadczeniem, że nie mogę o Nim nie powiedzieć - wyjaśnił.
Wśród zapytań skierowanych przez młodych do biskupa znalazło się nawet pytanie o to, czy jazda komunikacją miejską do kościoła w niedzielę to grzech, skoro kierowcy muszą przez to tego dnia pracować.
Jeszcze przed wieczornym spotkaniem bp Ryś odprawił dla uczestników Mszę św. u karmelitów bosych i poświęcił nowe sale duszpasterstwa w podziemiach Karmelu.