Krzyż oraz ikonę Salus Populi Romani młodzież z naszej diecezji przyjęła w sanktuarium św. Jana Pawła II od młodzieży z diecezji greckokatolickiej przemysko-warszawskiej.
Wśród delegacji odbierającej symbole ŚDM były m.in. młode góralki z Szaflar, wyróżniające się w tłumie regionalnymi strojami. Jak opowiadają, w Światowych Dniach Młodzieży z ich miejscowości do Krakowa przyjedzie ok. 50 osób.
- Jako wolontariuszki jesteśmy zaangażowane w przygotowania do ŚDM, a do odbioru symboli wybrał nas nasz proboszcz, ks. Andrzej Kamiński. Jesteśmy przekonane, że udział w ŚDM będzie dla nas niezwykłym przeżyciem i umocnieniem w wierze, a także wydarzeniem, które pewnie już nigdy się tu nie powtórzy. Dlatego właśnie warto wziąć w nim udział - przekonują Oliwka, Weronika, Angelika i Paulina.
Po przekazaniu symboli przy krzyżu odczytany został Testament z krzyża, czyli fragment Ewangelii wg św. Jana, w którym Jezus mówi do Jana: "Oto Matka twoja".
Właśnie do tych słów w swojej homilii podczas Mszy św. nawiązał bp Damian Muskus, główny koordynator KO ŚDM Kraków 2016.
- Młodzi, którzy gromadzą się pod krzyżem, otrzymali także wizerunek Matki Bożej Salus Populi Romani, ocalającej lud Rzymu. Ona została wam dana tak, jak najmłodszemu z uczniów Jezusa. Przyjmijcie Ją tak, jak przyjął Ją do siebie Jan, i uczcie się od Niej nieskończonego zawierzenia Bożej miłości. Matka Miłosierdzia jest przy was zawsze, podtrzymuje w trudnych chwilach i pomaga wytrwać w momentach słabości i zwątpień. Ona was nigdy nie zawiedzie - mówił bp Muskus dodając, że słowa płynące z ust umierającego Syna uświadomiły Maryi, że Jej zadaniem będzie przybliżanie Boga każdemu człowiekowi.
Jak przekonywał również bp Damian, krzyż, który odbierała dziś młodzież, nie jest znakiem łatwym do przyjęcia.
- To nie jest obietnica beztroskiego życia. Krzyż jest niewygodny, bo oznacza trud i obumieranie. Ale ten krzyż to także wyzwanie, bo trud nie jest bezowocny, a z obumierania rodzi się życie. Nie wystarczy dotknąć krzyża, w odruchu emocji. Stać przy nim to też za mało. Jeśli chcemy by obcowanie z nim zrodziło w nas owoce dobra, musimy spojrzeć na świat i ludzi oczami cierpiącego Jezusa. Tylko wtedy posiądziemy zdolność dostrzegania krzywd, niesprawiedliwości i bólu samotnych, chorych i wykluczonych - tłumaczył.
Zdaniem biskupa, autentyczne spotkanie z krzyżem wiąże się ze wstrząsem i nie może nikogo pozostawić obojętnym na zło i cierpienie.
- Ostatecznie bowiem chrześcijaństwo oznacza radykalizm czynów, nie słów. Nie rozgrywa się w sferze ideowych deklaracji i pobożnych wzruszeń, ale w konkrecie spotkania z drugim człowiekiem. Domaga się od nas rzeczy, które po ludzku wydają się niemożliwe, do odwagi podejmowania ryzyka wiary w świecie, który odrzuca Boga. Domaga się także codziennych wyborów w obronie człowieka, bo każdy z nas potrzebuje miłości. Bez miłości świat stałby się miejscem nie do wytrzymania. Tylko miłość daje skuteczny odpór złu. Na tym polega nauka krzyża Jezusowego - przekonywał bp Muskus.
Nie bez powodu więc krzyż stał się symbolem ŚDM - Jan Paweł II powierzył go młodym, ufając, że się go nie przestraszą, że poniosą go przez świat i będą przekazywać dalej.
W uroczystości z powodu choroby nie mógł uczestniczyć kard. Stanisław Dziwisz, który jednak przekazał młodzieży krótki list.
Życzył w nim, by pielgrzymujący między wszystkimi parafiami diecezji krzyż był "wsparciem dla wszystkich zaangażowanych w przygotowanie ŚDM; umocnieniem w ofierze cierpienia dla osób starszych i chorych; symbolem pobudki dla tych, którzy jeszcze nie otworzyli drzwi swoich domów oraz serc na Chrystusa przybywającego w drugim człowieku".
Przeczytaj także: Infolinia ŚDM już działa