Franciszek zaproszenie do odwiedzin Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimu dostał już w lutym 2014 r. Następnie, gdy przygotowania do ŚDM ruszyły pełną parą, zaproszenie zostało ponowione.
Wciąż jednak nie ma pewności, czy ojciec święty zaproszenie przyjmie i czy w lipcu spotka się z małymi pacjentami tego największego w Małopolsce szpitala dziecięcego.
- W związku z dzisiejszymi doniesieniami medialnymi potwierdzam, że oficjalne zaproszenie zostało przesłane do Watykanu i podpisane przez dyrektora szpitala doc. Macieja Kowalczyka oraz naszego kapelana ks. Lucjana Szczepaniaka SCJ - informuje Natalia Adamska-Golińska, rzecznik szpitala. Jak dodaje, wszyscy w Prokocimiu przygotowują się do wizyty papieża, czekają na niego i mają nadzieję, że odwiedziny, choćby najkrótsze, dojdą do skutku.
Na razie w ogłoszonym 12 marca oficjalnym, choć jeszcze roboczym planie wizyty ojca świętego w Polsce, Prokocim nie został uwzględniony. Czy znajdzie się w programie oficjalnym, zatwierdzonym przez Stolicę Apostolską, nie wiadomo, dlatego trudno na ten temat dziś spekulować. Nadzieja w sercach chorych maluchów, ich rodziców i całego personelu USD jednak nie gaśnie.
Nic dziwnego, bo pierwsze zaproszenie, jakie dostał ojciec święty, trafiło do niego zrządzeniem Opatrzności.
- W lutym 2014 r. wybierałam się do Rzymu. Gdy zbliżał się termin wylotu, rozmawiałam z dziećmi o tym, jak wiele lat wcześniej Jan Paweł II odwiedził nasz szpital. Akurat czekaliśmy na relikwie św. Jana Pawła, które szpital otrzymał w czerwcu 2014 r. Dzieci jednogłośnie powiedziały, że pragną, by przyjechał do nich obecny ojciec święty - opowiada s. Bożena Leszczyńska OCV, pracująca wraz z ks. Szczepaniakiem w kapelanii USD.
Dzieci mówiły, że wizyta takiego gościa byłaby dla nich ogromną radością, zaszczytem, ale też i umocnieniem w chorobie. - Sprawa wydawała się wówczas mało realna - to był dopiero pierwszy rok pontyfikatu Franciszka. Pomyślałam jednak, że możemy się o to modlić i poprosić papieża o błogosławieństwo dla szpitala - wspomina s. Bożena.
12-letni Miłosz z oddziału hematologii narysował nawet dla papieża piękny rysunek - kościół Mariacki oraz krakowską parę, a pod prośbą ozdobioną przez najmłodszych serduszkami podpisały się zarówno dzieci, jak i ich rodzice oraz pracownicy szpitala. Oficjalny list podpisali też dyrektor szpitala i ks. Lucjan.
W liście przypomnieli m.in., że w 1991 r. św. Jan Paweł II, pielgrzymując do Polski, pierwsze kroki po przylocie do ojczyzny skierował nie gdzie indziej, ale właśnie do Prokocimia, który nazwał wtedy „sanktuarium ludzkiego cierpienia”. Z krótkiego listu papież mógł się też dowiedzieć, że w tym szpitalu, jako jedynym w Polsce, istnieje kaplica całodobowej adoracji Najświętszego Sakramentu i że znajduje się w niej koronowany obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Ojciec święty został także zapewniony, że codziennie w jego intencji w Prokocimiu odmawiany jest Różaniec.
Kilka dni przed s. Bożeną do Wiecznego Miasta poleciała ciężko chora Justyna, z którą siostra zaprzyjaźniła w szpitalu w Prokocimiu. - Choć mieszkałyśmy w dwóch różnych miejscach w Rzymie, to "przypadkowo" spotkałyśmy się przy grobie św. Jana Pawła II, na Mszy św. o godz. 7 rano - opowiada s. Bożena.
Wtedy też pomyślała, aby to właśnie ona, w imieniu wszystkich chorych dzieci, zaniosła papieżowi prośbę. - Kilkanaście dni wcześniej miałam 18. urodziny i nie marzyłam o niczym innym, jak właśnie o podróży do Rzymu, do grobu ojca świętego, by papież umocnił mnie duchowo do walki z chorobą. Gdy podczas Mszy św. zobaczyłam s. Bożenkę, to aż się rozpłakałam, że Pan Bóg tak to poukładał. A gdy siostra zaproponowała, abym to ja przekazała papieżowi Franciszkowi prośbę o błogosławieństwo i modlitwę za nas wszystkich, byłam w euforii - wspomina Justyna, u której niedawno nastąpił nawrót choroby.
- W nieszczęściu dostałam jednak od Boga umocnienie, o które prosiłam przy grobie św. Jana Pawła II. Nie spodziewałam się, że zobaczę z bliska papieża, a tak się stało. Gdy weszłam do Domu św. Marty wraz z pracującą tam siostrą zakonną, by na recepcji zostawić przesyłkę, papież akurat wychodził z jadalni. Co prawda, nie widział mnie, bo był zajęty rozmową z kimś, ale ja go widziałam! To spotkanie dodało mi sił - zapewnia dziewczyna.
Kilka tygodni później do USD przyszła odpowiedź z Watykanu i błogosławieństwo od papieża dla dzieci, ich opiekunów i całego personelu, które wisi na ścianie przy szpitalnej kaplicy.