- My wielbimy Eucharystię, ale na co dzień jesteśmy bałwochwalcami, bo wiele rzeczy okazuje się ważniejszych niż ta Eucharystia - mówił w czwartek 26 maja wieczorem na krakowskich Piaskach Nowych bp Grzegorz Ryś.
Był on gościem zorganizowanego w parafii MB Różańcowej koncertu "Chcę widzieć Twoją twarz", podczas którego wygłosił kerygmat. Nawiązywał w nim do fragmentu Ewangelii wg św. Jana, kiedy Jezus po raz ostatni modli się za swoich uczniów. - W tej modlitwie Jezus robi wszystko, żebyśmy nie myśleli tylko o sobie, ale o tym, że jako Kościół jesteśmy posłani do świata - zauważył bp Ryś.
- Nie ma nic gorszego niż Kościół, który jest skoncentrowany na sobie, który wychodzi na ulicę tylko po to, żeby zamanifestować, że po tej ulicy może chodzić. Nie ma nic gorszego niż taki Kościół, który potrafi się zawsze o siebie zatroszczyć, który mówi tylko o sobie. Taki Kościół to karykatura - mówił.
Zauważył również, że Jezus dlatego się za nas modlił, bo być może czuł, że jest w nas opór i lęk przed wyjściem do świata. - Chcecie wychodzić na ulice i się sadzić na innych? Chcecie ich osądzać, potępiać, oskarżać o wszystko, co się w świecie dzieje, a następnie im mówić, że Bóg jest miłosierdziem, który nikogo nie sądzi? Chcecie to robić w imię Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i chcecie mówić, że wyszliście tak posłani, jak On został posłany przez Ojca? - dopytywał wiernych.
Podkreślał, że wychodząc do ludzi z Jezusem, powinniśmy kroczyć dokładnie tą samą drogą, co On - z tą samą misją. Kolejnym fragmentem, na który bp Ryś zwrócił uwagę, były słowa Jezusa: "Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał". Tłumaczył, że to właśnie my sami mamy stać się znakiem dla świata. Jednak będzie to możliwe dopiero wtedy, gdy zjednoczymy się z Jezusem, a dzieje się to dzięki Eucharystii, która nas przemienia.
Ponadto bp Ryś zauważył, że w Ewangelii wyrażenie "zespolili w jedno" w języku greckim oznacza "zostali przetrawieni w jedno". - Strawiliśmy w życiu wiele Hostii, ale znacie proces odwrotny - kiedy to Hostia trawi was? - dopytywał zasłuchanych wiernych i tłumaczył, że właśnie wtedy Jezus zmienia nas w swoje ciało. To właśnie Jego miłość nas przemienia.
- My wielbimy Eucharystię, ale na co dzień jesteśmy bałwochwalcami, bo wiele rzeczy okazuje się być ważniejszych niż ta Eucharystia. Ona nas nie jednoczy ani nas nie trawi. To my najchętniej wciągnęlibyśmy ją we wszelkie spory i ją przetrawili - zauważył.
Dodał też, że przez ostatnie 24 godziny przed czwartkowym spotkaniem zrobiliśmy z Hostią chyba wszystko, co tylko chcieliśmy - wystawiliśmy, wynieśliśmy i chodziliśmy za Nią w wielu procesjach. Zastanawiał się jednak, co Ona w tym czasie zrobiła z nami. - Od odpowiedzi na to pytanie zależy to, czy świat uwierzy, że Bóg posłał na świat Jezusa - zakończył.
Wyjątkowy koncert zorganizowany w Boże Ciało był niezwykłym spotkaniem z Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Wierni uwielbiali Boga swoim śpiewem, a w tej modlitwie poprowadziła ich Wspólnota "Dziewiczy Orszak Baranka".
Tego wieczoru Jezus był bardzo blisko swoich wiernych, niemal na wyciągnięcie ręki. Zwłaszcza wtedy, gdy ksiądz przechadzał się z Najświętszym Sakramentem wśród nich.
Na koncercie "Chcę widzieć Twoją twarz" w parafii MB Różańcowej na Piaskach Nowych wierni spotkali się już po raz trzeci. Co więcej - przeżywany obecnie Rok Miłosierdzia otworzył ich serca i w czwartkowy wieczór swoją pomoc mogli okazać 10-letniemu Kubie. Chłopiec zmaga się z zespołem Downa, a kiedy był mały, wykryto u niego również wadę serca. Szpitale stały się niemal jego drugim domem, a kłopoty z prawidłowym rozwojem sprawiły, że Kuba wymaga stałej rehabilitacji. Teraz wspólnie z rodzicami walczy o swoją samodzielność. Informacji o tym, jak pomóc chłopcu, można szukać na stronie: naszkubula.pl.