Od 25 lipca Kraków co dzień stawał się coraz bardziej niebieskim miastem. Na niebiesko ubrani byli bowiem wolontariusze ŚDM, których pod Wawel przyjechało aż 19 tysięcy.
Zapytaliśmy ich, co w ŚDM jest najważniejsze, dlaczego zdecydowali się wziąć udział w tym wydarzeniu i służyć pomocą pielgrzymom. Warto poznać tych uduchowionych młodych ludzi.•
Maciek z Nowego Targu
– Od 15. roku życia byłem uzależniony od narkotyków. Wychowywałem się w środowisku bez wzorców, gdzie sposobem na zarabianie pieniędzy był handel narkotykami. Byłem też bokserem, ale boksowałem także ludzi na ulicy. Pewnego dnia pojechałem na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie, podczas której Jezus oczyścił mnie z grzechu i z całego dziadostwa, w którym tkwiłem. Doświadczyłem Jego realnej miłości, którą każdy człowiek może poczuć. On zmienił moje życie! Wcześniej moje miejsce było albo w więzieniu, albo na odwyku. Tylko Jezus był w stanie mi pomóc. Od niecałych 2 lat On jest stale w moim sercu. Dopiero odkrywam więc wiarę, ale jest ona dla mnie nieustannym spotykaniem się z Bogiem. Byłem na samym dnie, a On mnie z tego podniósł. Wyciągnął mnie do swojego królestwa i wiem, że dzięki Niemu mam miejsce w niebie. Chcę to głosić podczas ŚDM, dzięki mocy płynącej z Ewangelii. Skończyłem też szkołę biblijną, a wszystko dlatego, że zakochałem się w Jezusie do tego stopnia, iż już niedługo będę franciszkaninem. Światowe Dni Młodzieży to bardzo ważne wydarzenie, bo do Krakowa przyjedzie wiele zagubionych młodych osób – takich jak ja dawniej. Myślę, że moje świadectwo może trafić to tych, którzy szukają Boga, ale nie tam, gdzie trzeba i sięgają po rzeczy, przez które działa Zły. Mam nadzieję, że w czasie Światowych Dni Młodzieży Pan Bóg będzie potwierdzał moje słowa swoimi znakami. Wierzę, że będzie czynił cuda i uzdrawiał. Ważne jest tylko to, żeby ludzie, którzy tego doświadczą, wiedzieli, że to Jego działanie. Muszą się dowiedzieć, że On żyje i że zmartwychwstał po to, żebyśmy mogli mieć życie wieczne.
Chcę dzielić się
Jego miłością
Justyna z Warszawy
– Doświadczyłam miłości Jezusa, która przenika serce i akceptuje mnie taką, jaką jestem. Pierwszy raz stało się to podczas rekolekcji. Miałam wtedy 14 lat i byłam na kursie Szkoły Nowej Ewangelizacji. Zobaczyłam ludzi, którzy głoszą Jezusa i pomyślałam, że też tak chcę! Też pragnęłam Go doświadczyć w taki sposób, by potem wyjść do ludzi i im o tym opowiadać. Jak widać, Bóg potraktował moją prośbę poważnie, bo od tego czasu dzielę się radością, którą dzięki Niemu noszę w sercu. Opowiadam o tym ludziom, bo chcę, żeby również oni – już tu na ziemi – byli szczęśliwi. Mogłoby się wydawać, że na Światowe Dni Młodzieży przyjadą tylko ci, którzy już doświadczyli Boga w swoim życiu, bo my przecież cały czas pragniemy Go doświadczać. Jednak wiem, że będą w Krakowie również tacy, którzy Go jeszcze nie poznali. Chcę dzielić się z nimi Jego miłością i pomóc im otworzyć się na tę miłość. Wierzę, że Światowe Dni Młodzieży będą pięknym czasem jedności pomiędzy ludźmi z całego świata. Mam też nadzieję, że w tym czasie wszyscy doświadczymy wspólnej radości, jednoczenia się na modlitwie i gromadzenia się przy Chrystusie. Przecież właśnie o to w tym spotkaniu chodzi – żebyśmy nie gromadzili się ani wokół siebie, ani nawet wokół papieża, tylko wokół Jezusa! To na Nim powinniśmy się wszyscy skupić.
Małgorzata z Nowego Targu
– Przyjechałam na ŚDM, bo chcę powiedzieć ludziom, że Jezus jest realną Osobą i żyje wśród nas. Przychodzi, bo chce leczyć nasze serca, uzdrawiać nas i o nas się troszczyć. Pragnę dzielić się z innymi tą miłością, którą Pan mnie napełnia. Wierzę, że dzięki mnie inni też będą mogli prawdziwie Go poznać i odkryć Jego działanie. Relacja z Bogiem to moja codzienność. Nie potrafię już przeżyć dnia bez Niego i cały czas myślami jestem przy Nim. Ja oddaję Mu wszystko – całe moje życie, a On non stop pokazuje mi coś nowego – umacnia moją wiarę i poszerza horyzonty. Pan Jezus nieustannie działa w moim sercu i przełamuje moje blokady. On uczy nas miłości do innych ludzi, bo nam samym – bez Jego pomocy – często przychodzi to z trudem. Jestem pewna, że w czasie ŚDM wzrośnie wiara wielu młodych osób. Nawet jeśli będzie się nam wydawało, że nic się w nas nie zmieniło po tym wydarzeniu, to tak nie będzie! Jezus przez cały ten czas działa i to Jego działanie przyniesie owoce w czasie odpowiednim dla każdego z nas.
Adrian Pino z Santa Cruz de Tenerife (Wyspy Kanaryjskie)
– Urodziłem się w katolickiej rodzinie, ale moi rodzice nigdy nie byli bardzo wierzący. Tak naprawdę Boga spotkałem podczas moich pierwszych ŚDM w Rio de Janeiro. Doświadczyłem tam niesamowitej jedności z młodymi ludźmi z całego świata. Uwielbiam ten międzynarodowy klimat! Z wieloma z nich się zaprzyjaźniłem i mamy kontakt do dziś. Wszyscy razem byliśmy na Copacabana – nie miało znaczenia, czy pada deszcz, czy świeci słońce. Modliliśmy się wspólnie, bo choć każdy z nas jest inny, przychodzimy spotkać tę samą, jedną Osobę... Jestem pewien, że jeśli niewierząca osoba przyjeżdża na ŚDM i widzi, co się dzieje, do domu wraca już jako wierząca. Kiedy papież Franciszek ogłosił, że następne ŚDM odbędą się w Krakowie, wiedziałem, że na nie przylecę. Żeby lepiej przeżyć ten czas, postanowiłem nauczyć się polskiego, a jeśli następne ŚDM odbędą się w Chinach, nauczę się chińskiego. Mój umysł nie ma limitu! Jestem nauczycielem języków obcych, więc ŚDM pomagają mi się rozwijać.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się