Ojciec Święty na Campus Misericordiae pojawi się już o godz. 19.
Choć od samego rana słońce bardzo mocno przypieka, mówią, że upał im niestraszny, a zmęczenie i ból nóg tylko przypominają o celu tej drogi.
- To przecież pielgrzymka, więc musimy być zmęczeni. Podróż do Polski była długa, tutaj też niekoniecznie się wysypiamy, ale to wszystko nic wielkiego, bo przyjechałyśmy tu dla Pana Jezusa, więc na pewno nasz trud nie pójdzie na marne. On zrobi z niego właściwy użytek - zapewniają Susan i Mary Ann z USA.
Wtóruje im Juan z Meksyku, który na Brzegi, na Campus Misericordiae, idzie, by z modlitewnego i jutrzejszej Mszy św. zaczerpnąć miłosierdzia i przywieźć go do swego kraju. - Meksyk jest bardzo religijnym krajem. Dużo się modlimy i wszyscy znamy orędzie o Bożym Miłosierdziu. Osobiście jestem przekonany, że Polska jest krajem błogosławionym, wyróżnionym przez Boga. To przecież stąd wyszła iskra miłosierdzia i to w waszym kraju żyli św. s. Faustyna i św. Jan Paweł II. Nie mogło więc zabraknąć tutaj młodych z Meksyku - mówi i na pamiątkę wręcza obrazek Matki Bożej z Guadalupe.
Orędzie o Bożym Miłosierdziu dobrze znane jest także w Angoli, skąd na ŚDM przyjechała bardzo liczna grupa pielgrzymów. - Nasza wiara jest bardzo prosta. Po prostu ufamy Bogu i tutaj, w Polsce, spotykamy się z Nim, także w każdym spotkanym człowieku - przekonuje Epson.
Z kolei Lu Janin z Chin opowiada, że pielgrzymi z jej kraju do Polski przyjechali, by poczuć w sercu pokój i przekonać się, jak to jest swobodnie wierzyć w Boga. - W Chinach to nie jest takie oczywiste. Nie wszystkim chętnym udało się dotrzeć z Chin do Polski, niektórzy mieli w związku z tym duże problemy. Dlatego jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy tu być, modlić się z chrześcijanami z całego świata i czuć mocno Bożą miłość - mówi sympatyczna Chinka.
Pośród wielobarwnego i rozśpiewanego morza pielgrzymów idących na Brzegi, ponad głowami których cały czas powiewają ich narodowe flagi, czuje się niesamowitą radość i energię płynącą prosto z wiary w miłosiernego Boga. - On nas prowadzi! A my bardzo Pana Boga kochamy, jesteśmy młode, więc musiałyśmy tu być - nie mają wątpliwości trzy pątniczki, z czego jedna jest z Warszawy, a dwie z nadmorskiej Redy.
Podobnego zdania jest Giovanni z Wenecji. - Bóg jest moim Panem, stworzycielem wszystkiego i wszystkich. To Jego miłość mam w sercu i chcę się nią dzielić z każdym człowiekiem. Dla mnie pobyt na ŚDM to naprawdę błogosławiony czas - cieszy się Włoch.
Warto dodać, że wszyscy pielgrzymi zgodnie mówią, że oprócz tego, co niezbędne: wody, jedzenia, karimaty czy śpiwora, niosą ze sobą także dużo dobrego humory i nadziei na owocnie przeżyty czas. Wszyscy odliczają też minuty do rozpoczęcia nocnego czuwania z papieżem Franciszkiem (Ojciec Święty na Campus Misericordiae pojawi się już o godz. 19).
- Idziemy, żeby usłyszeć głos papieża Franciszka, będący głosem Boga. Bo papież jest jego wysłannikiem na ziemi. A potem to, co nam powie, zaniesiemy na naszych krajów - puentuje pochodzących z Ameryki Południowej ks. Carlos, pracujący na co dzień w Bostonie, w USA.
Słysząc takie słowa i patrząc na morze pielgrzymów, którzy przyjechali do nas z najdalszych krańców świata, trudno nie zauważyć, że choć pozornie wiele nas dzieli - język, kolor skóry, kraj pochodzenia, to jest Ktoś, kto jest ponad to wszystko i kto nas łączy w jedną Bożą rodzinę...