O świcie 8 lipca 2015 r. trąba powietrzna zwaliła 30-metrową topolę na dom w Barwałdzie, w którym mieszkała 8-osobowa rodzina Giełdoniów. Poważnie go uszkodziła. Wydawało się, że dzięki pomocy dobrych ludzi poszkodowani będą mogli szybko wyremontować dom. Tak się jednak nie stało.
O tym, co się wtedy wydarzyło w Barwałdzie, oraz o losach rodziny, która w jednej chwili stała się bezdomna, pisaliśmy równo rok temu na łamach „Gościa Krakowskiego”. Zofia i Andrzej Giełdoniowie mówią i dziś, że za cud uważają to, że nikomu nic się nie stało. Potężne drzewo, którego pień miał około metra średnicy, rosnące kilka metrów od ściany domu, spadało na dach przez całą długość budynku, niszcząc strych i uszkadzając ściany. Gdyby spadło centralnie na dom, prawdopodobnie nikt by nie przeżył. Mieli szczęście, jednak żywioł w jednej chwili zniszczył ich ukochane miejsce na ziemi. Już następnego dnia Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Wadowicach wydał decyzję o natychmiastowym opuszczeniu domu przez rodzinę i wyłączeniu go z użytkowania. Państwo Giełdoniowie zamieszkali tymczasowo w małym domku u mamy pani Zofii, a niedługo później otrzymali 3-pokojowe mieszkanie zastępcze w Leńczach – w budynku, gdzie mieści się m.in. ośrodek zdrowia. Tam też mieszkają do dziś. O ten dach nad głową wystarał się dla nich burmistrz Kalwarii Zebrzydowskiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.