Późnym wieczorem 1 października w krakowskim kościele św. Wojciecha została wznowiona inicjatywa pod hasłem: "Szpital domowy".
Inicjatywa została podjęta przez krakowskie duszpasterstwa 18 listopada 2014 roku. W jej ramach codziennie aż do Światowych Dni Młodzieży w tym najmniejszym krakowskim kościele przed Najświętszym Sakramentem trwała modlitwa za miasto i jego moralną odnowę, której towarzyszyła możliwość spowiedzi.
Przybyli na ponowne otwarcie "Szpitala domowego" podkreślali, że to miejsce i czas modlitwy w przestrzeni Krakowa mają dla nich szczególne znaczenie. - Od początku przychodziłem tutaj wieczorem, by na adoracji nabrać sił z Panem Bogiem. Z dala od zgiełku codziennego, ale nie z dala od miasta, bo przecież w samym jego centrum - mówi Stanisław Ciesielska z DA "Beczka".
- Mam wrażenie, że Kraków jest takim miastem, które chce się modlić, zwłaszcza widać to wśród młodych ludzi. Pomysł na taką formę modlitwy - codziennej i wieczornej, po pracy czy zajęciach na uczelni - uważam za bardzo trafiony i potrzebny - uważa Anna Kostrzewska z DA przy kościele św. Anny.
O 21.37 odprawiona została Msza św., której przewodniczył ks. Dariusz Talik, diecezjalny duszpasterz akademicki i misjonarz miłosierdzia. W homilii nawiązał on do najmniejszego kościoła w regionie Asyżu, Porcjunkuli, który św. Franciszek wybrał na kolebkę zakonu franciszkańskiego i całego dzieła naprawy Kościoła. - Jest to niesamowity symbol, który chcę dziś z wami odczytać. Ten malutki kościółek, w którym jesteśmy, może mieć wielką moc promieniowania na całe nasze miasto - mówił. - Św. Franciszek uwierzył w to, że maleńka Porcjunkula, rozmiarami podobna do tej świątyni, może okazać się wielka przez moc modlitwy. W takim właśnie maleńkim ziarenku może się zmieścić cała łaska, którą Pan Bóg chce rozlać na nasze miasto.
Duchowny wskazał, że potrzeba do tego tylko konsekwentnej i wiernej modlitwy. - Konieczna jest koncentracja na tym, co dzisiejszy świat odrzucił - na modlitwie, która dla wielu nie ma już sensu. Dzięki niej odnajdujemy schronienie tu, na ziemi, a nasze imiona są zapisane w niebie - tłumaczył.
- Ufamy, że w maleńkości, którą symbolizuje ten kościół, i w wielkości modlitwy jest ta ogromna siła Kościoła, która przemieniała serca i historię. Niech ten kościółek św. Wojciecha będzie dla nas takim maleńkim schroniskiem, gdzie można spotkać Jezusa utajonego w hostii, który potrafi przemieniać świat i nasze serca, dając im prawdziwe szczęście - powiedział na zakończenie.
Od wczoraj w kościele św. Wojciecha na Rynku Głównym codziennie od 20.00 będzie trwała adoracja Najświętszego Sakramentu, a o 21.37, czyli najpóźniej w całym mieście, odprawiana będzie Eucharystia.