Co jakiś czas pojawiają się pomysły, by usunąć z centrum Krakowa busy dowożące pasażerów z bliższych i dalszych okolic miasta. Miałyby one dojeżdżać jedynie na jego obrzeża.
Ostatnio pomysł wrócił w zmienionej nieco wersji. W związku z planami zwiększenia liczby autobusów komunikacji miejskiej przez Aleje Trzech Wieszczów – jedną z głównych arterii komunikacyjnych miasta – poruszanie się tam busów miałoby być ograniczone. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że w ślad za tym zostałby ograniczony również dostęp do centrum miasta tysięcy osób, które busami docierają do pracy i szkół. Dojazdy stałyby się dla tych pasażerów dłuższe, droższe (konieczność przesiadek) i bardziej uciążliwe. Nastąpiłby więc faktyczny regres jakości transportu zbiorowego, do którego busy również się zaliczają. Nie można tego skwitować stwierdzeniem, że miasto ma dbać przede wszystkim o swoich mieszkańców i nie musi się troszczyć nadmiernie o tych, którzy nie są jego obywatelami, lecz jedynie stale doń dojeżdżają.
Tymczasem miasto na tych przyjazdach korzysta! Busiarze płacą bowiem za korzystanie z przystanków komunikacji miejskiej, pasażerowie pracują zaś w firmach i robią zakupy w sklepach, które płacą podatki na rzecz miasta. Po co więc psuć coś, co dobrze funkcjonuje?
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się