Korony szczerej pobożności przejdź do galerii

- To święto całej diecezji - mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas uroczystej koronacji obrazu MB Śnieżnej w Tokarni.

Metropolita krakowski nałożył 8 października złote korony na maryjny wizerunek, nawiązujący do ikony Salus Populi Romani, znajdującej się w rzymskiej bazylice Santa Maria Maggiore. Kardynał przypomniał, że w tej bazylice wielokrotnie modlił się św. Jan Paweł II, a teraz często odwiedza ją papież Franciszek, który tam powierza Maryi każdą podróż zagraniczną i za każdym razem dziękuje jej za owoce swoich wyjazdów.

Metropolita zaznaczył, że koronacja obrazu ma dwa wymiary. Z jednej strony jest to zwieńczenie wieloletniego (w Tokarni trwającego od przeszło trzech wieków) kultu i wyraz wdzięczności Matce Bożej, z drugiej -  zobowiązanie.

- Skoro publicznie i uroczyście koronujemy wizerunek naszej Pani i Królowej, Matki Króla Wszechświata, tym samym wyrażamy pragnienie i gotowość, by poddać się Jego zbawczej władzy, by otworzyć przed Nim na oścież drzwi naszych serc, naszych rodzin, wspólnot i środowisk. Najpiękniejsza korona, jaką możemy włożyć na skroń Maryi i Jej Boskiego Syna, to korona składająca się z naszej szczerej pobożności, z naszych dobrych uczynków, z naszej miłosiernej miłości okazywanej bliźnim, z naszej solidarności z ubogimi i oczekującymi na naszą pomoc - mówił kard. Stanisław Dziwisz.

- Dziś każdy z nas może sobie zadać pytanie, co chciałby umieścić w koronie na skroni Matki Chrystusa i Kościoła, naszej Matki i Królowej. Mogą to być nasze dobre uczynki, nasze doświadczenia, prace i cierpienia, nasze dobre pragnienia i nadzieje. Może to być wszystko, co w nas najlepsze, i z czego chcielibyśmy uczynić dar dla Jezusa i Jego Matki - zachęcał.

Świadectwami łask i cudów, wyproszonych przed tokarskim obrazem Matki Bożej Śnieżnej są wiszące obok ołtarza wota oraz prowadzona od lat 60 ubiegłego wieku księga cudów. W dniu koronacji przed obrazem Maryi złożyła ją Michalina Funek, która wstawiennictwu Pani Tokarskiej przypisuje to, że w zeszłym roku bez komplikacji przeszła operację, która na początku wydawała się niemożliwa do przeprowadzenia.

Michalina Funek z objawami kamicy przewodu żółciowego trafiła do szpitala. Konieczna była operacja, jednak wada serca i niewydolność układu krążenia uniemożliwiały podanie narkozy. Nie zadziałało także znieczulenie miejscowe, przy którym próbowano przeprowadzić drenaż przezskórny.

Pomogła modlitwa rodziny, a także kapłanów i parafian z Tokarni. Operacja rozpoczęła się kilka dni później. Przez cały czas trwania zabiegu nie było żadnych problemów z sercem, a niedługo potem pani Michalina wróciła do domu.

- Najświętsza Maryja opiekowała się mną nieustannie, a wyzdrowienie zawdzięczam Bogu - mówi dzisiaj pani Michalina.

O przygotowaniach do sobotniej uroczystości czytaj także:

« 1 »
DO POBRANIA: |
oceń artykuł Pobieranie..