Rękopisy Chopina i Wyspiańskiego okazały się zbyt drogie na kieszenie polskich kolekcjonerów. Nie sprzedano ich na krakowskiej aukcji antykwarycznej. W cenie był jednak Mickiewicz.
70 tys. zł za każdy z dwóch dokumentów, na którym Fryderyk Chopin własnoręcznym podpisem kwitował odbiór honorariów za przedruk jego kompozycji muzycznych, i 45 tys. zł za każdy z dwóch rękopisów wierszy Stanisława Wyspiańskiego okazały się cenami zbyt wysokimi na kieszeń zarówno kolekcjonerów prywatnych, jak i instytucji państwowych. Nie sprzedano ich podczas 118. Aukcji Antykwarycznej, zorganizowanej w sobotę 22 października przez krakowski antykwariat „Rara Avis”.
Powodzeniem cieszyły się za to pierwodruki lub wczesne wydania dzieł Adama Mickiewicza. Za dwa tomiki I paryskiego wydania „Pana Tadeusza” z 1834 r. zapłacono 4600 zł, dwutomowe „Poezye” wydane w 1828 r. w Paryżu wylicytowano za 7,5 tys. zł, zaś lwowskie wydanie „Sonetów” z nutami muzyki napisanej do nich przez Karola Lipińskiego osiągnęło cenę aż 11 tys. zł. Ostro licytowano również I wydanie kilkutomowego „Słownika języka polskiego” Samuela Bogumila Lindego z lat 1807-1814. Dzieło wycenione na 3600 zł osiągnęło w rezultacie cenę ponad 20 tys. zł.
- Żałuję, że żadna z krakowskich instytucji bibliotecznych i muzealnych nie była zainteresowana zakupem do swoich zbiorów zestawu materiałów dotyczących piewcy Półwsia Zwierzynieckiego i Dębnik Konstantego Krumłowskiego. Były tam rękopisy i pierwodruki jego krakowskich wodewilów, m.in. słynnej „Królowej przedmieścia”, albumy z korespondencją, wycinki prasowe, dyplom przyznania Srebrnego Wawrzynu Polskiej Akademii Literatury. To zbiór unikatowy. Szkoda, żeby uległ kiedyś rozproszeniu w przypadku, gdyby jego właściciel zaczął wyprzedawać poszczególne elementy na sztuki. Warto więc śledzić, co się z tą spuścizną twórcy „Królowej przedmieścia” będzie działo dalej - powiedział Jarosław P. Kazubowski, krakowski historyk sztuki i publicysta.