Prezydent Krakowa rozpisze trzeci już konkurs na stanowisko dyrektora Muzeum Armii Krajowej. Nie wiadomo jednak, czy jego zwycięzca obejmie tę funkcję.
Jednocześnie trwają bowiem rozmowy na temat ewentualnego przejęcia tej placówki wyłącznie przez władze miasta bądź województwa (na razie sprawują tę funkcję pospołu oba samorządy), a w tle pojawiło się jeszcze Ministerstwo Obrony Narodowej.
Uważam, że muzeum powinno mieć tylko jednego właściciela, a jego ustalenie powinno poprzedzić ogłoszenie konkursu. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której zwycięski w przeprowadzanej przez prezydenta miasta procedurze dyrektor nie zyskuje akceptacji Zarządu Województwa Małopolskiego, a właśnie ono przejmuję tę placówkę.
Warto przypomnieć, że były już dwa konkursy i żaden ze zwycięzców (Tadeusz Żaba i Ryszard Żądło) nie objął funkcji dyrektora. Jacek Majchrowski powołał go ostatecznie w trybie pozakonkursowym. Janusz Mierzwa złożył jednak rezygnację w połowie kadencji z powodu - jak argumentował - słabego wsparcia ze strony obu organów założycielskich, a kolejny zaproponowany przez prezydenta miasta kandydat (Leszek Jodliński) nie zyskał akceptacji środowiska kombatanckiego, które z oczywistych względów powinno mieć sporo do powiedzenia w każdej sprawie dotyczącej Muzeum AK.
Obecnie kieruje tą placówką (jako pełniąca obowiązki dyrektora) Joanna Mrowiec, była urzędniczka Kancelarii Prezydenta Krakowa, który chciał ją ostatnio mianować na pełnoprawnego szefa muzeum. Zarząd województwa nie wyraził jednak zgody i dojdzie do kolejnego konkursu. Zgodnie z prawem, "p.o." dyrektora można być tylko przez rok, czyli w jej przypadku do 1 grudnia.
Tym razem - podobnie, jak w przypadku drugiego konkursu - ma on znowu wyłonić nie dyrektora, lecz kandydata na niego, a decydujący o personalnej obsadzie placówki prezydent miasta może znowu nie respektować wyniku.
Tymczasem zainteresowanie dołączeniem do grona właścicieli Muzeum AK zgłosiło w tym roku Ministerstwo Obrony Narodowej, co dodatkowo komplikuje sprawę i pogłębia różnicę zdań między kombatantami, którzy nie są zgodni co do tego, czy lepiej przejść wyłącznie pod skrzydła miasta lub województwa, opowiedzieć się za nową instytucją, czy też poprzeć koncepcję trzech podmiotów zarządzających.
Tak czy inaczej, nieracjonalne wydaje się ogłaszanie kolejnego konkursu w sytuacji niepewności - w sensie właścicielskim - dalszych losów Muzeum Armii Krajowej w Krakowie.