24 listopada Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu odwiedziła... Śpiąca Królewna.
Taką właśnie niespodziankę zrobił dzieciom Balet Dworski "Cracovia Danza". I choć była to kolejna odsłona akcji "Balet w mieście", tym razem trwała znacznie dłużej niż poprzednie występy tancerzy w niecodziennych miejscach. Wszystko po to, żeby najmłodszych porwać w baśniową przygodę na jak najdłużej.
- To jest idealne miejsce, by zaprezentować tę bajkę, ponieważ są tu zarówno dzieci, które z rodzicami przyszły na wizytę do specjalistów, jak i te, które są tu na stałe. One przecież nie mogą pójść do teatru i na żywo zobaczyć tego, co my prezentujemy. Pomyśleliśmy, że skoro oni nie mogą przyjść na bajkę, to my z bajką przyjdziemy do nich - tłumaczył Dariusz Brojek, tancerz i choreograf spektaklu.
Niezwykli goście z pewnością sprawili swoją wizytą mnóstwo radości małym pacjentom i choć na chwilę dali zapomnieć o trudach, z jakimi zmagają się na co dzień.
- Bardzo nam się ten występ podobał! To miła odskocznia od czekania w kolejce, które niejednokrotnie przedłuża się nawet do kilku godzin - mówiła Małgorzata, mama 5-letniego Mikołaja.
Jednak zanim artyści wkroczyli z tańcem na szpitalne oddziały, najpierw wystąpili w holu głównym. Następnie przenieśli się na jeden z korytarzy, żeby to widowisko mogło zobaczyć jeszcze więcej maluchów. Tancerze zaprezentowali im m.in. menueta i rigodona.
- W szpitalu panują dość specyficzne warunki, ale mimo to pragniemy pokazać nasz spektakl, wykorzystując do tego taniec barokowy. Zainscenizujemy tu prawdziwy bal - opowiadał jeszcze przed występem D. Brojek.
Bal w holu głównym zachwycił najmłodszych. Dzieci wręcz nie mogły oderwać wzroku od tancerzy, którzy wirowali między nimi w bajecznych strojach. Niektóre nawet same próbowały naśladować ich ruchy.
Tym wyjątkowym występem tancerze zaprezentowali małym pacjentom przedpremierowe fragmenty "Śpiącej królewny". Premiera tanecznej wersji znanej wszystkim dzieciom bajki odbędzie się 4 grudnia w Filharmonii Krakowskiej.
Jak przekonują tancerze, ich świat często przypomina świat baśni, dlatego z wcieleniem się w rolę żaden z nich nie miał najmniejszego problemu.
- Większość rzeczy, które robimy - czy to w tańcu klasycznym, czy historycznym - jest odrobinę nierzeczywista. Za każdym razem przenosimy się w inny świat i widzom opowiadamy historie z dawnych epok. Wcielanie się w role bajkowe nam, dorosłym, sprawia wiele radości - zapewniała Marta Baranowska, tancerka baletu "Cracovia Danza".
Artyści nie zapominają jednak o bardzo wymagającej publiczności, którą są najmłodsi. - Dzieci od razu wyczuwają fałsz. Jeśli ktoś nie wierzy w to, co robi, one od razu to zobaczą. Trzeba wierzyć do końca, bo jeśli my uwierzymy, to dzieci również to zrobią - tłumaczyła tancerka.