Niemal wszystkie zachowane obrazy Adama Chmielowskiego - św. Brata Alberta oraz pamiątki po nim, można zobaczyć na wystawie otwartej dziś w krakowskim Muzeum Archidiecezjalnym.
- Poprzez nie możemy zbliżyć się do postaci świętego - powiedział ks. dr Józef Nowobilski, dyrektor muzeum.
Podczas otwarcia wystawy zwracano uwagę na aspekt duchowy malarstwa Chmielowskiego
- Wszystkie te obrazy, z "Ecce Homo" na czele, warte są zobaczenia i kontemplacji. W historii Kościoła nie było drugiego takiego człowieka, który wszedłby w duchowość franciszkańską tak głęboko jak Brat Albert - powiedział ks. bp Grzegorz Ryś.
- W przededniu setnej rocznicy śmierci Brata Alberta jesteśmy zaproszeni do pogłębienia jego duchowości, zajrzenia w jego duszę. Wszak on sam mawiał, że "istotą sztuki jest dusza". Każdy artysta w swych dziełach wyraża swoje wnętrze. Widać to wyraźnie także w przypadku Brata Alberta - mówiła s. Teresa Maciuszek, Przełożona Generalna Zgromadzenia Sióstr Albertynek.
Jej zdaniem, obrazy namalowane przez Brata Alberta ukazują długą drogę poszukiwań woli Bożej, poszukiwań odpowiedzi na pytanie, czego oczekuje od niego Pan Bóg.
- Najważniejszym obrazem dla naszych wspólnot albertyńskich, najważniejszym także dla Brata Alberta jest obraz "Ecce Homo". Tego obrazu nie można po prostu oglądać, trzeba przed nim kontemplować Boga do człowieka. Bo ta miłość, pozwoliła Bratu Albertowi zostawić pędzle i płótna i wybrać, jak pisał Karol Wojtyła w dramacie "Brat naszego Boga", "większą wolność" - dodała m. Teresa Pawlak.
Zaprezentowano ponad 60 obrazów Adama Chmielowskiego (1845-1916), malarza, który w 1888 r. założył w Krakowie niosące pomoc ubogim zgromadzenie braci albertynów.
- Pochodzą nie tylko ze zbiorów muzealnych, lecz także od osób prywatnych. Większość prac posiadają bracia albertyni i siostry albertynki - powiedział dyrektor Muzeum Archidiecezjalnego.
Twórczość malarską Brata Alberta pokazano w dwóch salach. Ekspozycję otwiera obraz-relikwia czyli "Ecce Homo", który Chmielowski zaczął malować w 1879 r..
- To owoc przemiany malarza w zakonnika. Skończył się Adam Chmielowski, narodził Brat Albert. Przestał malować twarz Chrystusa, a dostrzegł ją w drugim człowieku, sponiewieranym, umęczonym, z wrzodami na ciele. Ta idea albertyńskiego miłosierdzia przetrwała do dzisiaj wśród sióstr albertynek i braci albertynów, którzy prowadzą domy dla bezdomnych - dodał dyrektor muzeum.
Obraz ma iście sensacyjną historię. Ofiarowany przez artystę ok. 1904 r. metropolicie greckokatolickiemu Andrzejowi Szeptyckiemu, wisiał w jego kaplicy we Lwowie. Potem został przez metropolitę przekazany do zbiorów greckokatolickiego Muzeum Archidiecezjalnego.
Po wojnie został przejęty przez władze komunistyczne. Odnaleziony przez Polaków, został pod koniec lat 70. wymieniony na obraz ukraińskiego malarza Iwana Trusza i po wielu perypetiach przywieziony do Krakowa. Od 1985 r. znajduje się w sanktuarium św. Brata Alberta u sióstr albertynek przy ul. Woronicza.
W tej samej sali pokazano również m.in. obraz "Szara godzina", o którym znający osobiście artystę Henryk Sienkiewicz napisał, że "ma istotnie w sobie coś mistycznego, co jest właściwym tej porze".
Dla krakowian zaskoczeniem może być obraz "Park Krakowski", pokazujący ten znacznie dziś okrojony kawał zieleni w okolicy dzisiejszego placu Inwalidów, w swej dawnej krasie.
W drugiej sali pokazano m.in. "Opuszczoną plebanię", jeden z ostatnich obrazów malarza, obrazki powstańcze, będące świadectwem udziału Chmielowskiego w Powstaniu Styczniowym, okupionego utratą nogi, oraz pejzaże m.in. "Czarnokozińce" i "Nad rzeką".
Symbolicznym nawiązaniem do twórczości malarskiej Adama Chmielowskiego jest należąca niegdyś do niego paleta i kaseta na farby.
- Był utalentowanym malarzem. Wielu kolegów, z którymi studiował w Monachium, korzystało z jego uwag i korekt - powiedział ks. dr Nowobilski.
- W sztuce trzeba szukać także wartości duchowych. Malarstwo Chmielowskiego o wspaniałej formie i treści, odpowiada tym kryteriom - dodał prof. Stanisław Rodziński, malarz, b. rektor krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Postać świętego malarza przypominają również jego portrety namalowane przez zaprzyjaźnionego Leona Wyczółkowskiego oraz inne pamiątki po nim m.in. proteza nogi, drewniana prycza, na której spał, okulary, kołek służący jako zapinka do płaszcza, dokumenty.
Współczesnym odniesieniem artystycznym do twórczości malarskiej Adama Chmielowskiego są obrazy namalowane podczas pleneru zorganizowanego pod Krakowem z inspiracji ks. dr. Nowobilskiego.
Wystawę, której towarzyszy katalog wydany w formie albumowej, można oglądać do 30 marca 2017 r. w siedzibie Muzeum Archidiecezjalnego przy ul. Kanoniczej 19-21 w Krakowie.