Młodzież z parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie zorganizowała wielki bal sylwestrowy, na którym bawiła się razem z osobami potrzebującymi.
Jak zapewniają wolontariusze, którzy do Krakowa zjechali z całej Polski, to wydarzenie było pięknym zakończeniem 2016 roku, które całkowicie zmieniło ich podejście do drugiego człowieka - zwłaszcza dzięki prowadzonym przy stołach rozmowom.
- Zrozumiałam, jak jeden moment może zmienić całe życie. Z jednym z gości doszliśmy do wniosku, że ciężkie chwile są potrzebne, bo nieraz zmieniają nas na lepsze. Ten pan obiecał mi, że w przyszłym roku spotkamy się tu w innym charakterze i że sam zostanie wolontariuszem. Wiem, że tak będzie, bo widzę, jaką siłę ma ten człowiek - mówiła Karolina z Filipowic.
Kilkadziesiąt ubogich, bezdomnych i samotnych osób dzięki młodym wolontariuszom mogło poczuć się w ten wieczór naprawdę wyjątkowo. I o to właśnie chodziło! Na stołach, przykrytych białymi obrusami, co chwila pojawiały się ciepłe posiłki, a na parkiecie nie brakowało roztańczonych par. Miał to być czas, który pokaże potrzebującym, że są dla kogoś ważni i sprawi, że poczują się dowartościowani.
- Bawię się tu bardzo dobrze i jestem wdzięczna za życzliwość organizatorów, zwłaszcza za to, jak zostałam przywitana - mówiła pani Ewa, jedna z zaproszonych gości.
Wśród młodych, którzy od kilku tygodni starali się, by ten sylwester był wyjątkowy, nie mogło zabraknąć wolontariuszy ŚDM Kraków 2016. Wszyscy jednogłośnie przekonywali, że chęć pomocy drugiemu człowiekowi była owocem spotkania z papieżem. - Dużo się wtedy mówiło o miłosierdziu, a teraz trzeba wcielać je w życie. Dziś uświadomiłam sobie, że często boimy się osób bezdomnych, udajemy, że ich nie ma, a oni przecież bardziej niż pieniędzy potrzebują rozmowy. Bardzo się cieszę, że ten sylwester jest krokiem ku przełamaniu obojętności na ludzi, którzy są przecież tacy sami, jak my - tłumaczyła Anna Müller.
Ten wieczór był więc nie tylko czasem dobrej zabawy, ale też otworzył serca wolontariuszy na drugiego człowieka. Organizatorzy zadbali również o ucztę duchową. Godzinę przed północą goście wraz z wolontariuszami wysłuchali świadectwa Henryka Krzoska, nawróconego alkoholika, który przekonywał, że Bóg ukochał każdego z nas i nieustannie nas szuka, by móc się z nami spotkać. - W twoim życiu nie było momentu, w którym byłeś niekochany! Jeżeli jeszcze nie doświadczyłeś tej miłości - podejmij tę decyzję w nowym roku i wpuść Jezusa do swojego serca! Zobaczysz, że wtedy wszystkie twoje dotychczasowe porażki On zmieni w sukcesy - przekonywał H. Krzosek.
Nowy rok uczestnicy rozpoczęli wspólną Eucharystią w kościele pw. Jana Chrzciciela. Słowo do zebranych wygłosił ks. Łukasz Dębski z parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza, który przekonywał, że młodzi ludzie, chcąc spędzić ten wieczór z potrzebującymi, dali piękne świadectwo.
- Trzeba być Bożym szaleńcem, żeby dziś o północy zgromadzić się w kościele, zamiast patrzeć w niebo na fajerwerki. Do tego przynagla nas miłość. To jest w niej niesamowite, że dawana bezinteresownie, wzmacnia i wzbogaca człowieka. W was obudziło się pragnienie przeżycia radosnego czasu z ludźmi, którzy tej miłości potrzebują - mówił ks. Dębski.
Po Mszy św. wszyscy wrócili na salę, gdzie zabawa trwała do białego rana. Na zakończenie goście otrzymali drobne upominki, a w nich środki czystości, termosy, koce i posiłki. Niektórzy z nich przekonywali, że był to najpiękniejszy sylwester w ich życiu.