Dopóki nieodpowiedzialni i niefrasobliwi pseudoturyści nie zostaną ustawowo zmuszeni pokrywać z własnych kieszeni kosztów akcji ratunkowych będących efektem ich głupoty, dopóty będziemy dowiadywać się o takich wypadkach, jaki zdarzył się niedawno w Tatrach.
80 osób, w tym 22 dzieci, wybrało się na popołudniowy spacer z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka, czyli szeroką, bezpieczną drogą asfaltową o długości
Wszystko skończyło się szczęśliwie, nikt nie doznał najmniejszych obrażeń ani odmrożeń, ale był to kolejny przykład kompletnego braku wiedzy dotyczącej poruszania się w górach, zwłaszcza zimą, nawet jeżeli wybiera się wygodny trakt. Mimo umieszczonych przy wszystkich wejściach na teren TPN tablicach ostrzegających, że nie wolno pozostawać na jego obszarze po zmroku i zawsze należy brać pod uwagę aktualne warunki pogodowe, ciągle znajdują się ludzie, którzy lekceważą te przestrogi, narażając siebie na niebezpieczeństwo, a TOPR i inne służby na podejmowanie akcji ratunkowej.
Gdyby taki przypadek zdarzył się w Alpach lub na Słowacji, zapłaciliby oni słono za swoją głupotę. Niestety, zgodnie z polskim prawem, mogą liczyć na darmowe sprowadzenie ze szlaków. Kiedy to się wreszcie zmieni?