Kraków srogiego mrozu się nie przestraszył i na Rynku Głównym jednym głosem zawołał: "Witaj, Dzieciąteczko w żłobie!"
Ten radosny okrzyk chwalący Boga słychać było także na trasie wszystkich trzech członów krakowskiego, siódmego już Orszaku Trzech Króli. Tradycyjnie wielobarwne i rozśpiewane pochody wyruszyły bowiem z trzech punktów miasta: z placu Matejki, placu Sikorskiego i z Wawelu. Jak szacują organizatorzy, w sumie szło w nich ok. 10 tys. osób!
Na Wawelu, zaraz po uroczystej Mszy św., do króla Kacpra dołączył kard. Stanisław Dziwisz, by wspólnie poprowadzić czerwony, europejski człon orszaku wprost do samego Dzieciątka.
Za nimi, z kolędą na ustach, ruszyły setki wiernych, a towarzyszące im dzieci radośnie przeskakiwały z nóżki na nóżkę, w rytm śpiewanych kolęd. Nie straszny im był nawet mróz!
- Co roku przychodzimy na orszak i zabieramy ze sobą dzieci, żeby przez to uczyły się naszej tradycji i bycia razem. Niesiemy ze sobą wiarę i miłość, jako nasz dar dla małego Jezusa - wyjaśniała Ania z Wieliczki.
To barwne i radosne wydarzenie sprawiło maluchom wiele frajdy. Z dumą nosiły więc zbyt duże jeszcze na ich główki korony, bo dobrze wiedziały, do kogo idą. Wszyscy czuli się bowiem jak monarchowie sprzed wieków, którzy wędrowali, by pokłonić się przed nowo narodzonym Jezusem.
Co więcej, dzieci wystroiły się w przepiękne stroje: rycerzy, dwórek, pastuszków, a nawet aniołków, które innym wskazywały drogę.
- Nasz syn już od tygodnia o tym mówił, dlatego nie mogło nas tu zabraknąć! To jest piękne wydarzenie, na którym można wspólnie kolędować, a dzieciom dawać świadectwo wiary - opowiadała Barbara z Krakowa.
Orszak łączy też pokolenia, bo przebrali się nie tylko najmłodsi - także dorośli szli w równie strojnych kreacjach, jak te dziecięce.
- Zawsze się przebieramy, żeby w wyjątkowy sposób - razem z Trzema Królami i pozostałymi mieszkańcami Krakowa - pokłonić się Jezusowi. Chcielibyśmy mu też zanieść - tak, jak mówi hasło tegorocznego Orszaku - pokój i dobro! - mówiła Renata, przy której maszerowało całe grono aniołków.
Co roku krakowski orszak wzbogaca się o ciekawe nowości, w tym roku królowie Melchior i Baltazar do Dzieciątka poprowadzili orszak nie idąc, ale jadąc - ekologicznymi (bo elektrycznymi) samochodami w stylu retro. Jadąc pozdrawiali też wszystkich uczestników orszaku.
Ciekawostek nie brakowało także na trasach tych dwóch pochodów. Otóż zielony, azjatycki orszak słychać było z bardzo daleka, bowiem jego nadejście oznajmiały wschodnie gongi, bęben oraz rozśpiewana Orkiestra Dęta ze Skomielnej Czarnej-Bogdanówki. Co więcej, zielony orszak również pachniał z oddali - to za sprawą ogromnego kadzidła, który nieśli jego uczestnicy. Nad ich głowami powiewały natomiast balony i czerwone lampiony, a wszystkich uderzał raz po raz harcujący w tłumie Lajkonik.
Niebieski orszak był w tym roku najspokojniejszy, choć kolędował chyba najgłośniej. Najbardziej aktywne były tam także anioły i diabełki (w tych rolach wystąpili stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia), których zadaniem było zachęcanie i zniechęcanie przechodniów do włączenia się w pochód. Diabełki patent na to miały najprostszy i mówiły, że jest po prostu za zimno na taką imprezę.
Aniołki przekonywały natomiast, że w drodze do Jezusa nie straszne są warunki atmosferyczne, bo liczy się to, by oddać Bogu pokłon, a na zmarzluchów czeka przecież pyszna kawa serwowana przez braci kapucynów w ich klasztorze przy ul. Loretańskiej.
To nie wszystko - gdy wszystkie trzy orszaki wkroczyły już na płytę Rynku, gdzie na wszystkich czekała uśmiechnięta Święta Rodzina (Monika i Mateusz Nikielowie z 7-miesięcznym synem Jasiem), pokłon małemu Jezusowi oddali najpierw królowie, potem kard. Stanisław Dziwisz i bp Jan Szkodoń, a w końcu wszyscy zebrani na Rynku Głównym. Zdjęli oni z głów korony i kolejny już raz krzyknęli: "Witaj, Dzieciąteczko w żłobie, wyznajemy Boga w Tobie!"
- Przyszliśmy tutaj, by dać świadectwo naszej miłości do Chrystusa, który narodził się w Betlejem. Życzę więc wszystkim, by każdy z tu obecnych przeżył choć trochę tej radości ze spotkania z Panem oraz aby w naszym społeczeństwie objawił się Chrystus, który przynosi pokój ludziom dobrej woli - mówił kard. Dziwisz, który podziękował też mieszkańcom diecezji za życzliwość i każdą formę współpracy podczas 11 lat i 6 miesięcy jego pasterzowania archidiecezją krakowską. Gromkie "Dziękujemy!" powiedzieli też ustępującemu metropolicie uczestnicy orszaku.
7. Krakowski Orszak Trzech Króli zorganizowała - jak co roku - Fundacja Kacpra, Melchiora i Baltazara we współpracy ze szkołami Stowarzyszenia Wspierania Edukacji i Rodziny Sternik oraz wieloma innymi szkołami i instytucjami.
Na trasie pochodu można też było wesprzeć (wrzucając datek do puszki) Fundację Kapucyni i Misje oraz Dzieło Pomocy św. o. Pio.
Zapraszamy naszych Czytelników do szukania się na zdjęciach w naszych orszakowych galeriach. Przypominamy też o konkursie na zdjęcie najlepiej oddające klimat orszaku, w którym się uczestniczyło. Szczegóły można znaleźć TUTAJ