Kraków srogiego mrozu się nie przestraszył i na Rynku Głównym jednym głosem zawołał: „Witaj, Dzieciąteczko w żłobie!”.
Ten radosny okrzyk chwalący Boga słychać było także na trasie wszystkich trzech członów krakowskiego, 7. już Orszaku Trzech Króli. Tradycyjnie wielobarwne i rozśpiewane pochody wyruszyły z trzech punktów miasta – z pl. Matejki, pl. Sikorskiego i z Wawelu. Jak szacują organizatorzy, w sumie szło w nich ok. 10 tys. osób. Na Wawelu, zaraz po uroczystej Mszy św., do króla Kacpra dołączył kard. Stanisław Dziwisz, by wspólnie poprowadzić czerwony, europejski człon orszaku do Dzieciątka.
– Zawsze przychodzimy na orszak i zabieramy dzieci, żeby przez to uczyły się naszej tradycji. Niesiemy ze sobą wiarę i miłość jako nasz dar dla małego Jezusa – wyjaśniała Ania z Wieliczki.
Gdy wszystkie trzy pochody wkroczyły na płytę Rynku, na wszystkich czekała tam już Święta Rodzina (tę rolę zagrali Monika i Mateusz Nikielowie z 7-miesięcznym synem Jasiem). Pokłon małemu Jezusowi oddali najpierw królowie, potem kard. Dziwisz i bp Jan Szkodoń, a w końcu wszyscy zebrani na Rynku Głównym. Zdjęli oni z głów korony i kolejny już raz krzyknęli: „Wyznajemy Boga w Tobie!”. Więcej na s. III
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się