Niepozorna kamienica, jedna z wielu w Krakowie. Wejścia do niej strzegą duże blaszane drzwi, za którymi dwa razy w tygodniu dzieją się małe cuda. Kilkadziesiąt osób gotuje zupę dla bezdomnych, by kilka godzin później spotkać się z nimi na tzw. kręgu na Plantach.
Już od progu słychać gwar i stukot noży uderzających o deski do krojenia. Około 20 osób krząta się po Żywej Pracowni. Jedni przygotowują składniki na zupę, inni w tym czasie szykują ciepłą odzież dla bezdomnych. W większości to młodzi ludzie, ale są wśród nich też nieco starsi i ci całkiem mali. Najmłodszy pomocnik to Kazik. Ma 2 miesiące. Są farmaceuci, pielęgniarki, filolodzy, dziennikarze i księgowi... Wyliczać można bez końca, bo co chwila pojawia się ktoś nowy. – To jest piękne, że ludzie chcą pomagać zwłaszcza teraz, kiedy są mrozy. Bywa, że sobie z czymś nie radzimy, ale wciąż pozostajemy ludźmi. Dlatego musimy sobie pomagać, dając ubranie czy nawet sam uśmiech. Czasami przecież nie brakuje tylko tego ciepła wyrażanego w stopniach Celsjusza, ale też ciepła drugiej osoby, przyjaźni – mówi Władysław, który przyszedł tam pierwszy raz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.